Dawno,
dawno temu, żyła sobie szczęśliwa rodzina. Panowała w niej harmonia, spokój i
miła atmosfera, a poszczególni jej członkowie wzajemnie się szanowali i bardzo
kochali. Idealny scenariusz dalece odbiegający od realiów ówczesnej familii?
Jak obecnie prezentują się relacje między rodzicami a ich dziećmi oraz w jaki
sposób członkowie rodziny oddziałują wzajemnie na siebie? Czy możemy mówić o
zaspokajaniu podstawowych potrzeb, jak bezpieczeństwo, miłość i prawidłowy
rozwój?
Rodzina
to najstarsza forma życia społecznego, która ukształtowała się w chwili, kiedy
zaczęły tworzyć się pierwsze prymitywne plemiona. Jednakże wtedy nie miała ona
podłoża prawnego, zaś sama w sobie stanowiła niewielką wspólnotę przypadkowych
osób połączonych ze sobą na przykład poprzez odgórny interes, jakim była walka
o przetrwanie i ziemię. Pojęcie to z biegiem lat ewoluowało. Obecnie definiuje
się ją jako grupę, której członkowie połączeni są więzami małżeńskimi i
rodzicielskimi, a jej zadaniem jest zapewnienie odpowiednich warunków do zaspokajania
zarówno duchowych, jak i materialnych potrzeb.
Rodzina
to pojęcie, z którym spotykamy się każdego dnia, o różnej jego porze i nie
tylko w naszych mieszkaniach, gdzie sami jesteśmy jej członkami, ale także poza
murami domowego ogniska. Rodzina stanowi niezwykle ważny element egzystencji.
Od niej bowiem rozpoczyna się nasza przygoda z życiem, w niej dojrzewamy i
nabywamy rozmaite cechy, które w dużej mierze oparte są na doświadczeniach i
obserwacjach. O jej niebagatelnym znaczeniu i istotnej roli wspominają magazyny
i czasopisma, telewizja, a także różnorakie portale internetowe. Już sam fakt
mówienia o niej w licznych środkach masowego przekazu powinien utwierdzać nas w
przekonaniu o jej ważności i uświadomić, że (czy tego chcemy, czy też nie)
każdy z nas przynależy do jakiejś rodziny, z którą łączą go trwałe stosunki i
więzy krwi.
Egzystencja
to seria zależności i powiązań, które wzajemnie na siebie oddziałują. Można je
porównać do układanki, w której każdy element pełni ważną rolę, a bez niego
harmonia i ład zostają zakłócone. Podobnie dzieje się wewnątrz familii. Jeżeli
opiekunowie nie potrafią sumiennie i w sposób rzetelny wypełniać swoich
rodzicielskich obowiązków, nie będą w
stanie zaspokoić podstawowych potrzeb swojego potomstwa, co z kolei zaskutkuje
niskim poziomem szczęścia u ich dzieci. Zauważmy więc, że jest to typowy ciąg
przyczynowo-skutkowy: mamy tu do czynienia z pewną sytuacją oraz jej
następstwem.
Szczęście
wiąże się z poczuciem wewnętrznego zadowolenia, satysfakcji, sprostania
trudnościom, spełnienia w określonej roli. Fundamentem budującym każdą rodzinę
jest miłość partnerska między mężem a żoną. Owocem tego uczucia jest wydanie na
świat potomstwa, czyli zaspokojenie emocjonalno-rodzicielskich potrzeb
współmałżonków, z drugiej zaś strony dotyczy to ukontentowania w sferze
seksualnej. W momencie dorastania i dojrzewania potomków niezwykle ważne jest
zapewnienie im bezpieczeństwa, opieki, której potrzebują, optymalnych warunków
rozwoju, edukacji, a także dawanie możliwości odkrywania swoich zainteresowań i
poszerzania horyzontów. Jeżeli powyższe kryteria zostaną spełnione i
zrealizowane w sposób powszechnie akceptowany przez społeczeństwo, możemy mówić
o szczęśliwej rodzinie.
Szczęśliwe
małżeństwo będzie wychowywać swoje potomstwo w atmosferze sprzyjającej
pogłębianiu rodzinnych więzi i stosunków między poszczególnymi członkami
familii. Może mieć ono swoje odzwierciedlenie we wspólnym spędzaniu czasu
podczas posiłków, gier, zabaw, a także w rozwiązywaniu problemów. Przekazywaniu
życiowych wartości sprzyja proces socjalizacji, który dotyczy przyswajania
przez młodych wiedzy wyciągniętej z obserwowania i naśladowania wzorców postaw
i zachowań rodziców, bohaterów książkowych, postaci z kreskówek. Nie da się
jednak ukryć, że to opiekunowie mają największy wpływ na to, co dzieje się w umysłach ich potomków,
jakie wartości stawiają na najwyższej pozycji. Mimo to, że nie są w stanie
całkowicie kontrolować tychże myśli, to mogą jednak sprawić, żeby były one
poukładane, przyzwoite, zgodne z etyką i moralnością.
Dzieci
nie wymagają od swoich rodziców wiele. Chcą jedynie czuć się obecni i ważni w
ich życiu, a co za tym idzie, odczuwają potrzebę spędzania z nimi czasu,
którego nierzadko brakuje. Wielokrotnie wspomina się o wzmożonej aktywności zawodowej
kobiet, odchodzi się bowiem od tradycyjnego modelu gospodyni domowej, co z
kolei przekłada się na wynajmowanie opiekunek dla swoich pociech czy
zwiększonej ingerencji dziadków w wychowanie młodego pokolenia. Każdy dzień
tygodnia ma swój utarty schemat, w którym nie ma miejsca na zabawę, czy
chociażby wspólne zasiądnięcie przy stole, zaś weekendy to czas, kiedy
odpracowuje się dodatkowe godziny. Rodzice rekompensują swoją niedyspozycyjność
poprzez wysokie kieszonkowe, drogie prezenty, a każdy zarzut i niezadowolenie
ze strony potomstwa odbierają jako niewdzięczność lub odpierają słowami:
,,Przecież trzeba was wyżywić, ubrać, opłacić edukację’’. Nie zdają sobie
jednak sprawy, że problem braku czasu jest chyba jednym z największych,
unieszczęśliwiających dzieci.
Czy może być coś gorszego w posiadaniu rodziców
niż brak ich zaangażowania w wychowanie? Pieniądze nie są w stanie zastąpić
prawdziwego rodzicielstwa, miłości, ciepła i poczucia bezpieczeństwa, a jedynie
wykreować w młodych przeświadczenie, że wszystko można za nie kupić oraz że
stanowią źródło nieskończonych dóbr. Pieniądze nie przytulą, nie zaśpiewają
kołysanki przed snem, nie przeczytają książki, za to usidlą i zniewolą. Mimo
tej smutnej prawdy, nadal pełnią rolę fundamentu, na którym tworzy się relacje,
buduje wzajemne stosunki. Nie twierdzę jednak, że można żyć godnie bez
pieniędzy. Zaspokajają one nasze podstawowe potrzeby, abyśmy mogli poprawnie
funkcjonować w społeczeństwie.
Umiejętność
rozumowego podejścia do życia kwalifikuje nas jako homo-sapiens i tym samym
odróżnia od zwierząt. Jako istoty człowiecze mamy prawo do błędów- to
naturalnie ludzka cecha. Z wiekiem uczymy się ich nie popełniać, a
doświadczenie pozwala nam eliminować własne wady oraz kształtować poglądy i
wartości. Z własnych potknięć wyciągamy naukę, wnioski. Życie to ciągłe
przyswajanie teorii, która przeplata się z praktyką. Naśladujemy pewne wzorce,
do których staramy się upodobnić. Z reguły są to gwiazdy estrady,
superbohaterowie lub starsze pokolenia. Jako rodzice chcemy, aby nasze dzieci
były szczęśliwe w sposób, w jaki sami tego od nich oczekujemy. Sądzimy, że
wiemy lepiej, co jest dla nich dobre. Z góry zakładamy, że będzie on/a
szczęśliwy/a jako wysokiej rangi urzędnik, lekarz, prawnik, adwokat, podczas
gdy marzeniem syna/córki jest bycie kucharzem, strażakiem, czy policjantem.
Opisane przeze mnie zjawisko jest dość powszechne w rodzinach, w których
opiekunowie wymagają od swoich podopiecznych, by ci spełniali ich marzenia,
pragnienia, ambicje których oni sami nie mogli zrealizować w młodości z powodu
trudnych sytuacji życiowych. Nie zastanawiają się jednak, że takim sposobem nie
tylko zachowują się egoistycznie, ale także krzywdzą swoje dziecko.
O
byciu szczęśliwą rodziną można by mówić bez końca. Na stan ten składa się
mnóstwo czynników. Ja jednak przedstawiłam te najbardziej istotne według mnie, a
mianowicie umiejętność rozumienia i zaspokajania potrzeb dziecka, budowanie
wzajemnych relacji, wspólne spędzanie czasu oraz zdolność komunikowania się ze
sobą. Oczywistym jest, że każdy z opisanych przeze mnie aspektów ciągnie za
sobą kolejne elementy pewnej kompozycji. Dzięki temu całość tworzy ustalony
schemat, stricte zwartą konstrukcję, która przetrwa wzloty i upadki pod
warunkiem, że została zbudowana na twardym gruncie. Fundamentem zaś tej
,,budowli’’ jest umiejętność słuchania, empatii, obdarzanie się sympatią oraz
okazywanie sobie uczuć w postaci miłych gestów, słów...