czerwca 10, 2014
Stacja Warszawa
Mam dziewiętnaście lat. Czy to dużo? Niektórzy rzekliby, że połowa życia za mną. W świecie nałogów, depresji i zwiększającej się liczby samobójstw mogłabym przyznać im rację. Mogłabym, ale tak nie zrobię. Za to zrobię im na złość mówiąc, że mam zamiar dożyć chwili, kiedy będę oddychać wyłącznie przy pomocy aparatury. A do tego czasu…
Mam
dziewiętnaście lat. I mnóstwo planów do zrealizowania. Nie zjeździłam świata
wzdłuż i wszerz. Moja zmarła już prababcia (świeć Panie nad jej duszą) zwykła
mawiać: ,,Nigdy nie opuszczaj granic swojego kraju, dopóki nie poznasz
wszystkich jego zakamarków’’. Jednak w kraju, w którym język angielski staje
się częścią młodzieżowego slangu, mogłabym rzec ,,who cares?’’. Widziałam
panoramę Pragi nocą, gmach parlamentu w Berlinie i (aż wstyd się przyznać)
dzielnicę Czerwonych Świateł w Amsterdamie.
Mam
dziewiętnaście lat i nie widziałam Warszawy. Stolica Polski, która do tej pory
jest dla mnie strefą nieznaną, obcą, tajemniczą… i póki co niedostępną, staje
się kolejnym punktem na liście ,,Miejsca, które trzeba wypada
zobaczyć’’. Jaka jest naprawdę? Zjawiskowa? Potężna? Jak śpiewa Janusz
Panasewicz: ,,W moich snach wciąż Warszawa pełna ulic, placów, drzew…’’. Można
by rzec, miasto, jak każde inne. Ale byłoby to błędne stwierdzenie. Panie
Januszu, pozwoli Pan na małą dygresję?
Co przyciąga ludzi do stolicy? Atrakcyjne ceny? Tu aż prosi się o sarkastyczny śmiech. W mieście, w którym czynsz na jednej z najdroższych ulic wynosi rocznie kilka milionów złotych, a obiad w niejednej restauracji to równowartość pojedynczych zakupów w supermarkecie? Chyba bezpieczniejsza dla portfela będzie wyprawa do Mc’a na dworcu centralnym.
Przyznać
jednak trzeba, że mimo tak absurdalnych cen, liczba mieszkańców stale rośnie.
Ale kto by o tym myślał? W końcu w świecie odtwarzaczy muzycznych i słuchawek
,,twarze w metrze są obce, bo i po co się znać?’’, znacząca większość wybiera
rozwiązanie ,,lepiej jechać i spać’’. Każdy żyje tu własnym tlenem, miejscem w
metrze, ale jeśli mieszkasz w bloku, musisz dzielić walczyć o
podwórko z innymi sąsiadami.
Życie
w Warszawie jest szybkie. Ludzie pędzą przed siebie o mało nie wpadając pod
nadjeżdzający tramwaj, ale kogo to obchodzi? ,,Mało kto to zrozumie, dokąd gna
zdyszany tłum''. Trzeba prędko załatwić wszystkie firmowe sprawy, z prędkością
światła przemieścić się na drugi koniec miasta w celach służbowych, by wracając
spędzić w korkach ulicznych kilka godzin puszczając w kierunku innych równie
zniecierpliwionych kierowców wiązankę pięknej polszczyzny.
Zabytki
w Warszawie? Nie urażając mieszkańców stolicy, ale zabytki te poza faktem, że
są historycznie odbudowane, nie są już tym, czym były przed drugą wojną
światową. Pozostałe budynki i inwestycje mają na celu uczynić z Warszawy
pomniejszoną wersję Nowego Jorku. Słowacki miał więc słuszność porównując
Polskę do papugi narodów. Szkoda jedynie, że za wzorzec obraliśmy sobie miasto,
w którym panuje znieczulica społeczna, otyłość wśród mieszkańców jest na
porządku dziennym, a media lansują konsumpcyjny styl życia.
Mam
dziewiętnaście lat. I nie widziałam Warszawy. Może jak już doczekam takiej okoliczności,
wtedy wrócę do tego wpisu, by jeszcze raz go przeczytać. Może stwierdzę, że
myliłam się, oceniając ją tak krytycznie? A nuż okaże się, że jednak miałam
rację? Panie Januszu, mam tylko nadzieję, że pańskie prognozy się nie sprawdzą
i nie ,,zniknie Warszawa tak jawa, jak sen’’.
Nie przejmuj się, ja za miesiąc będę miała 20 i nigdzie nie byłam, ani Warszawa ani Kraków nie miały okazji mnie oczarować... xd
OdpowiedzUsuńTak wiem, jej złote "pijane" myśli są bezkonkurencyjne, ale na trzeźwo też, wierz mi xd
Akurat w Krakowie byłam i mogę otwarcie i głośno przyznać, że kocham to miasto.
UsuńJa mieszkam ze 2 godziny autostradą od Krakowa i nie byłam...!
UsuńOoo tak, poczucie humoru to ma a przy okazji wypowiada 500 słów na minutę xd
2godziny od Krakowa? Więc na co czekasz? Ach, nie masz pojęcia jak Ci zazdroszczę. :)
Usuń2 z groszem, maks. 3 autostradą xd Śląsk zaprasza i A4 ;)
UsuńDokładnie, taki ciołek mały xd
UsuńMam nadzieję, że wkrótce wykorzystasz takową możliwość jaką daje Ci A4 i bliskie połączenie. Kraków warto zobaczyc i to mogę szczerze przyznać :)
UsuńJak kogoś znajdę do towarzystwa to może się wybiorę, jeszcze trochę wakacji mamy ;)
UsuńOj z pewnoscia. Dopiero zaczal sie czerwiec. Mam nadzieje, ze uda Ci sie zrealizowac plan :)
UsuńKiedyś na pewno xd
UsuńChociaż zrezygnuję z Krakowa dla Włoch ;)
Ciekawe, jak to jest, że tak bardzo ciągnie nas za granicę, do obcych krajów :)
UsuńJeszcze pozwiedzamy, zobaczysz xd
UsuńOd początku technikum, 4 lata, wcześniej się nie znałyśmy ;)
Oj, zapewniam Cię, że masz rację :) w końcu całe życie przed nami. Chociaż jak to zwykli mawiać moi znajomi: czas umierac po 20stce.
UsuńTo według nich mam jeszcze miesiąc życia...
UsuńTeż mi się czasem zdarza mieć rację xd
Oj, wykorzystaj ten miesiąc w pełni, bo niewiele zostało :D
UsuńKoniec zbliża się nieubłaganie... xd
UsuńJa w zasadzie mam 2 i to od technikum, od prawie 3 lat jestem chrzestną dla syna jednej z nich i wierz mi, jesteśmy wszystkie zupełnie inne i z jedną potrafię się pokłócić 5 razy w tygodniu xd
Oczywiście tylko sobie żartujemy. Mam nadzieję, że dożyjemy swoich prawnuków rzecz jasna. Jeszcze tylke przed nami, że az głowa boli :)
UsuńDokładnie xd
UsuńU mnie raczej ktoś z rodziny jest chrzestnym/chrzestną.. Ale po roku znajomości to trochę dziwne... ;)
Chociaż wybiegając w tak daleką przyszłość trochę się boję spekulując nad tym, do czego ten świat prowadzi, i co się wkrótce z nim stanie :)
UsuńPożyjemy zobaczymy ;)
UsuńJa raczej nie jestem tradycjonalistką, z resztą moje rodzeństwo też nie, chociaż pewnych rzeczy nie powinno się zmieniać..
Teraz mało kto chce być chrzestnym, to bardzo budżet nadszarpuje, szczególnie gdy się nie zarabia ;)
To pewnie kwestia wychowania. Pochodzę z małej wsi, więc tutaj pielęgnowanie tradycji to coś ponad wszelką miarę.
UsuńTeż nie mieszkam w mieście, więc wiem o czym mówisz ;)
UsuńOo, a to ciekawe. Z reguły spotykam się z tym, że ludzie z mniejszych miast i wsi są zespoleni tradycją.
UsuńMy nie za bardzo, są oczywiście ludzie bardziej do niej przywiązani, nawet w mojej rodzinie ale ja czy moje rodzeństwo nie za bardzo. Kultywujemy niektóre tradycje ale niektóre są bez sensu i bardzo przestarzałe np. choćby przed chrztem małego dowiedziałam się o kilku tradycjach o których nie miałam pojęcia, np. że do chrztu dziecko ubiera matka chrzestna i ma zacząć od prawej żeby było praworęczne, zrobiłam to ale zaczęłam ubierać od lewej strony, stwierdziłam, że niech ma coś po mnie. To takie bez sensu, przecież to od której strony zaczniesz go ubierać nie wpłynie na to czy będzie leworęczny czy praworęczny.. Ja na przyklad piszę tylko lewą ręką ale wszystkie inne rzeczy głównie wykonuję prawą, a niektóre rzeczy umiem równie dobrze obiema rękami ;)
UsuńOj, o takich rzeczach nawet ja - tradycjonalistka - nie miałam pojęcia. Ale to już są takie skrajności. Mówiąc o tradycji myślałam o uroczystościach, sposobach świętowania różnych okoliczności, czy chociazby typowych zachowaniach w rodzinach... Jasne, to bez sensu z tym ubieraniem dzieciątka.
UsuńTeż im to powiedziałam ale okay.. Uroczystości w wielości tradycyjnie, bardziej takich przesądów nie przestrzegamy ;)
UsuńAktualnie, próbuję zmienić wygląd xd
Mnie po prostu martwi to jak niektóre święta i okoliczności zaczynają przybierać charakter komercyjny. I wiesz, np. Boże Narodzenie to właściwie czas prezentów, a nie świętowania narodzenia Pana Jezusa.
UsuńTo już raczej kwestie religii i wiary...
UsuńStaram się, aczkolwiek trochę się pozapominało z html'a xd
No wiem, z tym, że ja jestem wierzącą osobą, więc dla mnie są to niebagatelne wartości.
UsuńDziękuję ;)
UsuńOd początku je numeruje ale nie ma się czym chwalić, w maju minęły 2 lata odkąd zaczęłam, więc za dużo tego w sumie nie ma...
To już jest osobista sprawa, niektórzy wierzą w Boga a inni jak to w domu mówimy są wyznawcami Castoramy, lub jakiegoś tam innego sklepu, kto jak lubi :)
2 lata? To już bardzo długi staż. Gratuluję :)
UsuńDziękuję, najdłuższy jak dotąd ;)
UsuńJuż ci tłumaczę, istnieje każdemu znany sklep z Castorama, no o zamiast na msze jadą tam albo innego sklepu, cała filozofia xd
Ach, no tak nic dziwnego. Niedziela w supermarkecie.
UsuńJa Warszawę odwiedzałam często. Już od małego, może nie zwiedzałam wszystkiego ale powiem Ci tak. Mieszkania są drogie jak się szuka przez internet, jak poszukasz w gazecie, na ogłoszeniach zobaczysz ogromną różnice cen :) Moja koleżanka wynajmuje z innymi dziewczynami mieszkanie w naprawdę ekskluzywnym bloku, gdzie bramy są na karty magnetyczne, gdzie ma taras, płyteczki, panele, piękne meble i wszystko och i ach i wcale nie jest drogo :) 300 zł za osobę na miesiąc z wodą, prądem i internetem. A jedzenie jest drogie? Jeśli jadasz w restauracji... Bufety uczelniane są dobre (ja mam dwa i sobie chwalę :) ) są też bary mleczne ewentualnie, a tak to są markety jak wszędzie carrefour, kauflandy, lidle i biedronki - kupisz tam tanio i ja np. lubię jednego carrefuora - ma w środku i piekarnie i własną cukiernie i świeże ryby, mięso - wszystko co dusza zapragnie, wyszukane przyprawy, warzywa, owoce i nie jest drogo, jest normalnie, a czasem nawet taniej niż w osiedlowym sklepiku w moim małym mieście :P A jeszcze wysiadając na Zachodniej i idąc na swoją uczelnie mam piekarnie i cukiernie i kupuje takie warkocze z makiem po 1,40 :) więc to chyba normalna cena za słodką bułkę? Jeśli patrzeć w ogóle na ceny w kontekście studenckim.
OdpowiedzUsuńWarszawę da się 'ogarnąć'. Ja jej jednak za bardzo nie lubię (kocham moją uczelnie ale nie całą Warszawę :P ) bo tam ludzie pędzą, skupia ona ludzi z przeciągu swoich 100 km z różnych stron. Przebywają tam tysiące, jest tam jakoś... Głośno, brudno... Moim miastem nr 1 jest Wrocław, cichy, spokojny, czysty, jakoś te tramwaje i autobusy jeżdżą szybciej (tak mi się wydaje :P ) ale jak na studia Warszawa nie jest tragiczna :)
A co do poprzedniego komentarza to ja mam 1200 zł miesięcznie, z tego odłożyłam na 3 lata studiów!! Czyli cały licencjat. Płacę za dojazdy 40 zł na weekend, 3500 zł za rok studiowania i jeszcze mam na telefon, jakiś kosmetyk czy ciuch. Da się wyżyć jak się chce. Tylko co prawda mieszkam z rodzicami (ale internet, jedzenie i moje potrzeby typu lekarz opłacam sama - czemu? Po prostu moi rodzice nie mają grosza). Wiem,że płacąc za mieszkanie mniej odłożysz ale przecież ja odłożyłam 7 tyś na resztę lat uczelnianych, Ty możesz to przeznaczyć na szkołę albo znaleźć pracę :) Wszystko da radę :) Wystarczy naprawdę działać.
Właśnie dlatego napisałam ten post. Cieszę się, że czytają i piszą do mnie osoby, które pochodzą właśnie z Warszawy i okolic. Jak wspomniałam, nigdy tam nie byłam. Nie znam nawyków tamtejszych mieszkańców, a swoją opinię wysunęłam na podstawie tego, co czytałam lub z kim rozmawiałam. Mam przyjaciela z Warszawy, którego poznałam wirtualnie. Życie w Warszawie jest drogie. To fakt. Supermarkety są takie same jak wszędzie i jeśli umie się odpowiednio zagospodarować wydatkami, można tam wyżyć. Nie wiem jednak czy na dłuższą metę zawsze byłoby tak pięknie i kolorowo. Na jakiej uczelni studiujesz?
UsuńWiem, że kiedyś będę miała okazję być w Warszawie. No szczerze, chciałabym tam nawet być, żeby na własne oczy i na własnej skórze doświadczyć i zobaczyc. Teraz mogę sobie co najwyżej pooglądać zdjęcia i posłuchać wiadomości w telewizji.
Czy ja wiem czy na dłuższą metę jest źle? To zależy od osoby. W każdym mieście robisz zakupy. Takie same, dla liczby osób może innej. Ja jak wspomniałam kupuje jedzenie dla siebie więc wiem,że na jedzenie idzie najwięcej, nawet jeśli to tylko na jedną osobę :) ale nie jest też tragicznie.
UsuńJa studiuję... Uhm, mam nadzieję,że nikt mnie po tym nie znajdzie :P Ale na Akademii Pedagogiki Specjalnej - jeśli chodzi o to, to najlepsza uczelnia w tym kierunku. To samo można studiować na mniejszych, pewnie nawet taniej (choć 3500 za rok to bardzo mało), ale masz gorsze przedmioty :P W sensie nie nauczysz się tak jak trzeba. Bo uczą się np. matematyki na poziomie liceum co jest dla mnie niepojęte :P
Ja znam dużo osób wyemigrowanych na studia do Warszawy, mało kto narzeka, wszystko tam jest ale ja osobiście nie umiałabym tam mieszkać. Jak pisałam wyżej dla mnie to pośpiech, spaliny, jakieś korki... Wolę odwiedzać :) a na jesieni tam bywałam co drugi dzień :P
To prawda, są te same supermarkety, mniejsze sklepy, które pozwalają wyposażyć lodówkę na jakiś tam czas. Ale wiadomo, ze nawet pomimo występowania tej, powiedzmy sobie szczerze, Biedronki, Carrefoura, to jednak samo mieszkanie i utrzymanie się w Warszawie jest drogie jeśli nie masz pracy, która zapewnia Ci jakiś stały dochód. Co mnie w sumie dziwi, że jest tam tylu studentów.
UsuńNo uczelnie są bardzo prestiżowe. Chyba mają się czym pochwalić tak myślę. Może dlatego właśnie chciałabym tam studiować. Ale trochę przeraża mnie idea rozmowy kwalifikacyjnej na studiach, co jest dla mnie absurdem.
Ja mówię,że jak ma się jakiś stały dochód, a wielu studentów ciągnie od rodziców bo nie oszukujmy się wolą się bawić, a praca jest potrzebna.
UsuńAPS jest prestiżowy i politechnika, inne nie koniecznie, Jagielloński Uniwersytet jest też dobry np. :)
Ale z tą rozmową to nawet nie myśl!! Chyba wszędzie tak jest napisane bo poważnie wygląda :) To jest przy składaniu papierów z kimś rozmawiasz co składasz i nic więcej, a jeśli nawet to pytaja co lubisz, dlaczego ta uczelnia, żadna ważna rozmowa :)
Nie, nie, akurat ja na studiach nie chcę czerpać od rodziców. Wystarczająco się od nich naczerpałam przez dziewiętnaście lat.
UsuńA jeśli chodzi o tą rozmowę, to na stronie UKSW jest 30 zestawów przykładowych rozmów na dziennikarstwo, gdzie pytają, np. o wpływ polityki PRL'u na współczesność, czy o historię polityki. Akurat jestem w sferze polityki ciemna, więc to mnie bardzo zaniepokoiło. Rozczarowałam się.
Ojeju... UKSW ?... Chcesz iść tam na dziennikarstwo?... Ogólnie moja koleżanka tam była i prędko zwiała... Miała religię, matematykę i w ogóle to chora uczelnia i nie od jednej osoby to słyszałam... Znasz kogoś kto tam studiuje? Rozmawiałaś z kimś? Masz na oku jeszcze inną uczelnię?
UsuńMoja koleżanka po tygodniu tam na dziennych zrezygnowała. Była na dziennikarstwie. Matematyki uczył ich ksiądz, mieszkać tam miała w akademiku, musiała o 6 rano wstać na mszę, a oprócz tego na matematyce (nie wiem co ma matematyka na poziomie liceum do dziennikarstwa tak samo jak do pedagogiki :P ) uczyła się żywotów świętych...
Może na UW zobacz? albo nie wiem... Wiem też,że dobre dziennikarstwo jest na uniwerystecie Wrocławskim... Nie będę Ci doradzać ale szczerze odradzam uksw... Po prostu nie spotkałam się z dobrą opinią o tej uczelni...
Znam chłopaka, który tam studiuje. Opowiadał mi o klimacie i atmosferze uczelni. Faktem jest, że kierunek dziennikarstwo znajduje się na wydziale teologicznym. Na oku mam jeszcze UAM w Poznaniu, bo to w sumie najbliższa uczelnia, do jakiej mogę się udać. Czasu coraz mniej, a ja muszę coś wybrać.
UsuńNo właśnie, to trochę lipa,że teologia, bo to trochę narzucanie komuś czegoś.
UsuńNie wiem gdzie jeszcze jest dziennikarstwo, ale musisz popatrzeć i porejestrować się. Bo to chyba już trzeba teraz zrobić? Ja rejestrowałam się w kwietniu bodajże na drugie studia i dobrze,że nie musiałam czekać do matur bo bym chyba z nerwów umarła :P
Jestem osobą wierząca więc chyba z tym nie miałabym zbytnio problemów. Aczkolwiek masz rację - trochę niefortunne jest to, że dziennikarstwo łączone jest z teologią, gdzie kwestie te prawie wcale nie współgrają.
UsuńRozejrzę się jeszcze. Patrzyłam na uniwersytecie wrocławskim, ale nie w smak mi to, że na dziennikarstwie przeprowadza się rozmowę kwalifikacyjną z kandydatem na temat jego pojęcia o mediach. Na UAMie tego nie ma, a takie rozmowy to dla mnie dodatkowy stres. A ja jestem bardzo wrażliwą i podatną na wszelkie stresy osobą.
Wiesz, wierzącą ok, ale czy uczenie się żywotów świętych sprawi,że będziesz lepszą dziennikarką ? ;)
UsuńSzczerze to akurat tu nie dziwię się, że jest taka rozmowa, takie tematy bo jako dziennikarz będziesz musiała znać się na mediach, pewnie i tak przyjmą bez względu na to jaka ta wiedza będzie bo i tak oni tego będą jeszcze uczyć. Mam kolegę po Wrocławskim Uniwersytecie i pracuje w branży lokalowo, w radiu, czasem coś tam napisze ale głównie wywiady robi i to była jego pasja, a matka go wysłała na prawo, prawo też już skończył i robił dwa kierunki by zadowolić i rodziców i siebie i powiem,że świetnie sobie radzi i tu i tu.
O właśnie, tak jak sama napisałaś: oni będą tego uczyć. Wydaje mi się, że od początku powinno tak być, dlatego cała ta rozmowa wydaje mi się etapem zbędnym. Drugi kierunek? Na razie muszę pomyśleć nad tym, żeby dostać się na pierwszy :)
UsuńJa nie namawiam na drugi, ani nic bo mi na razie wystarczy jeden i na drugi nawet mnie nie stać :) Choć... Myślałam o psychologii jako drugim, ale wyjdę na tym samym jak wezmę sobie mgr z psychologii niż teraz bym 3 lata robiła oba i w ogóle... Trzeba rozglądać się i analizować te sprawy "studiowania" bo ciągle się coś zmienia i różnie można do tego podejść.
UsuńWiesz, ale rozmowa nie zmieni faktu czy Cię nie przyjmą, tylko to tak hmm.. no nie wiem :p
Jak się nie jest na bieżąco z takimi aktualnościami to naprawdę można się pogubić. Dla mnie rozmowa o studiach to jeszcze czarna magia, bo jedyne co zrobiłam w tym kierunku to hmm... no wybrałam kierunek :)
UsuńHehe :D nie ma co się denerwować, naprawdę! Większość tego wszystkiego to tylko formalności i tak napisane by ładnie wyglądało na stronie uczelni :P
UsuńDziękuję za słowa pociechy. Mam nadzieję, że faktycznie tak jest.
UsuńSeu blog é muito lindo! Gostei demais!!! Parabéns ;)
OdpowiedzUsuńBeijos
Muito obrigado. Fico feliz em ouvir isso!
UsuńSaudações :)
Marzy mi się odwiedzić Dzielnicę Czerwonych Latarni ^^ Warszawa to zło. Przyszło mi tutaj żyć... pomimo tego, że przeniosłam się na obrzeża - mam jej dość.
OdpowiedzUsuńKażde miasto jest piękne na swój sposób, ale oglądanie pań wystawionych w oknach dzielnicowych to dość kontrowersyjny widok :)
UsuńJeśli zaś chodzi o Warszawę - chciałabym ją zobaczyć, ot tak z czystej ciekawości i zamiłowania do zwiedzania.
No na pewno ^^ Tego na co dzień się nie widuje ;D
UsuńTo zapraszam :)
Oczywiście nie poprzestanę na tych trzech miastach. Chcę zobaczyć więcej :)
UsuńDziękuję za zaproszenie. Jeśli środki na to pozwolą, na pewno tam będę, zwłaszcza, że w Warszawie mieszka mój przyjaciel (wirtualny) :)
Polecam Gdańsk :)
UsuńA w tamtych okolicach nigdy tez nie byłam :) Gdańsk, czy Trójmiasto ogólnie?
UsuńTrójmiasto, ale przede wszystkim Gdańsk :)
UsuńW Polsce jest dużo pięknych miejsc, których jeszcze nie widziałam. Wyliczając aż sama się sobie dziwię, jak długa jest ta lista.
UsuńA mnie to by tylko w góry ciągnęło ;P
UsuńW dylemacie góra vs. morze zawsze wybiore góry. Nie jestem z tych, co płaszczą szlachetne tyłki na plaży :)
UsuńNo, a Matka Rodzicielka woli morze i zawsze jest kłótnia o wakacje... tzn. kłótnia była, dopóki nie wpadłyśmy na pomysł wakacji na spontanie - pakujemy się uniwersalnie, jedziemy na dworzec i wsiadamy w pierwszy lepszy dalekobieżny ;D
UsuńUniwersalnie? Czyżby nie wypadł kostium kąpielowy w górach tym sposobem? Chociaż zaskoczyłaś mnie takim kompromisowym sposobem rozwiązywania sporu o wakacje :) o ile ,,wsiąść do pociągu byle jakiego'' nie skończy się przystankiem w Rosji :D
UsuńStrój kąpielowy to ja zawsze ze sobą biorę ^^ Bez pływania wakacji nie ma.
UsuńA czemu by nie? Chętnie zwiedziłabym dziką Rosję.
Kąpiele? Nawet w górach? :)
UsuńRosja mnie odtrąca z racji na liczne stereotypy o tym kraju. Wydaje mi się on taki... tubylczy :)
A od czego są baseny? ;D
UsuńPo prostu dziki kraj. Błąd - nie kraj. Stan umysłu ^^
wszystko jest kwestią preferencji, ja wolę mniejsze miasta niż warszawa, ale za to nie wyobrazam sobie życia na obrzeżach - na razie tylko centrum, może za jakieś 10 lat mi się odmieni ;)
UsuńAhh...baseny. Rzadko chodzę na baseny, bo się boję...chloru. Haha, ale mówię zupełnie poważnie. Tak, boję się chloru :)
UsuńA Rosja, kraj jakich mało. Może faktycznie ma w sobie jakąś przyciągającą siłę :D
Brzydko pachnie ;P
UsuńOj ma ;D
Wódkę ;D Haha ;D
UsuńNo cóż... domyślałam się, że kiedyś padnie to stwierdzenie :) jak tylko zaczął się temat Rosji :D
UsuńJedno z drugim jest bardzo mocno powiązane ;P
UsuńStereotypowe myślenie czasami naprawdę działa mi na nerwy. Bo ileż można słuchac o tym, że Polacy to złodzieje, a w Rosji alkohol leje się litrami?
UsuńO tym, że złodzieje, to nie słyszałam... ale w Rosji faktycznie alkohol leje się litrami ;D
UsuńTak, powstało nawet hasło ,,reklamowe'' w Niemczech głoszące ,,Przyjedź do Polski, Twój samochód już na Ciebie czeka''. Nie rozumiem takiego podejścia.
UsuńDużo wiesz o Warszawie jak na fakt, że jeszcze tam nie byłaś :)
OdpowiedzUsuńJeśli ktoś raczy Ci powiedzieć, że masz połowę życia za sobą to możesz mu się zaśmiać w twarz. Do tej pory to było dzieciństwo, życie właśnie Ci się zaczyna. Bo teraz dopiero poczujesz co to wolność, odpowiedzialność, życiowe wybory, błędne decyzje. Dopiero teraz oddalasz się od otoczki opieki, którą do tej pory trzymali rodzice. Teraz zaczyna się Twoje życie :)
Masz świetny styl. Poprzednim razem tego nie zauważyłam, ale świetnie się Ciebie czyta. jest lekko, jest dowcipnie, jest ciekawie. :)
Co do Warszawy dodam jeszcze, że siostra koleżanki tam pracuje. Dlatego o warszawiakach wiem też, że są bardzo zamkniętymi w sobie ludźmi. Dla nich liczy się kariera i rozwój. Ludzie nie trzymają się tam w grupach, najważniejsze jest "ja".
Mam przyjaciela z Warszawy (wirtualnego), z którym dużo rozmawiam o stolicy. Może stąd mam takie pojęcie o realiach miasta.
UsuńPo maturze następuje ten czas, kiedy mamusia nie weźmie już za rękę i nie odprowadzi pierwszego dnia szkoły. Zaczna się studia i samodzielne decyzje. I nikogo nie obarcze tą odpowiedzialnością.
Bardzo dziękuję. Staram się pisać w sposób łatwy i przystępny do czytania, bo wiem, że nie każdy lubi ciężkostrawne teksty. Bardzo mi miło :)
A to typowy Warszawiak czy przyjezdny? :)
UsuńDokładnie, na tym polega dorosłość i uwierz, że prawdziwe życie właśnie się zaczyna :) Zwłaszcza, jeśli wyprowadzisz się od rodziców ;)
Czyli jeszcze robisz to celowo? :P Chętnie poznam inne style które potrafisz :P
Typowy Warszawiak z UKSW :)
UsuńCała dorosłość tak naprawde jeszcze jest przede mną, więc na pewno poznam jej tajniki ze wszech stron.
Celowo to takie negatywne słowo. Rzekłabym, że lubię bawić się językiem. Dużo sarkazmu, pół żartem, pół serio, pytania retoryczne :)
Brzmi ciekawie, tym bardziej wróżę Ci karierę ;p Zdecydowałaś się już na jakąś specjalność? :)
UsuńMam dylemat między dziennikarstwem, reklamą/promocją i zarządzaniem komunikacją w biznesie... Nie mam pojęcia. Każde jest tak ciekawie opisane.
UsuńBo ma być opisane ciekawie :P Pomyśl jakie miejsca pracy się wiążą z daną specjalizacją i gdzie chciałabyś pracować :)
UsuńWiem, że wybieranie specjalizacji dziennikarskiej na dziennikarstwie to takie ,,masło maślane'' dlatego chyba podejmę się czegoś dodatkowego, żeby kształcić się w innym kierunku. Dziennikarstwo to wariant główny.
UsuńNajwiększy popyt na rynku ma chyba teraz reklama i promocja, więc największa chyba szansa, że w tym kierunku znalazłabyś pracę ;) Ale brzmi mi to bardziej jak branża rysunkowa niż dziennikarska :P
UsuńNo właśnie, bo reklama i promocja zajmuje się grafiką, edycją filmów, w sumie myślę, że znalazłabym się w tym. Ale zarządzanie komunikacją w biznesie też jest ciekawe, ale no 3 lata licencjat, 2 lata magister, więc zawsze mogę zmienić te specjalności.
Usuńwłaśnie, graficzna :P Nie mogłam sobie przypomnieć tego słowa :D
UsuńNie wiem czy da radę zmienić specjalności. ja swoją zadeklarowałam w podaniu, powiedzieli mi że można ją po semestrze zmienić ale później okazało się że już nie można i zostałam, że tak powiem "wkopana"....
Tak, można zmienić specjalność. W sensie przez 3 lata robię licencjat z czegoś innego, a potem magistra też z czegoś innego :) A jaką specjalnosć i na jakim kierunku robisz?
UsuńJa dopiero na drugim stopniu wybierałam specjalność, a że ten drugi stopień własnie został otwarty tym większa zmota była ;)
UsuńStudiuję administrację, specjalność: ochrona i kontrola prawna :)
A czym się możesz potem zajmować? Nazwa administracja niewiele mi mówi.
UsuńPraca w biurze :P
UsuńMam nadzieję, że będziesz się w tym realizować i spełniać :)
UsuńTeż mam taką nadzieję :P
UsuńPowodzenia :)
UsuńMnie do Warszawy nigdy nie ciągnęło - co mnie, prawdę mówiąc, dziwi, bo uwielbiam wielkie miasta, głośne ulice, mnóstwo sklepów z kolorowymi wystawami, miejscami, gdzie zarówno za dnia jak i w nocy można się zabawić. Mimo to... mam wrażenie, że nad tym miastem jakaś czarna chmura wisi. Nigdy tam nie bylam. Nigdy nie pałałam przesadnym entuzjazmem do propozycji wycieczek w to miejsce. Nigdy nawet nie brałam pod uwagę możliwości studiowania w tym mieście, mimo że zapewne oferuje sporo wybitnych uczelni.
OdpowiedzUsuńMnie zawsze ciągnęło do Krakowa, Trójmiasta, Wrocławia. Chciałabym zobaczyć Poznań. Warszawa? Why not? Ale nie koniecznie w jak najblizszym czasie.
Mieszkam w okolicy Poznania, a do tej pory jedyne wycieczki jakie pamiętam właśnie w to miejsce były z czasów podstawówki i wcześniej. Warszawę chcę zobaczyć z racji na zainteresowanie historią. To jednak spora część przeszłości, o której warto pamiętać. Nie umiem powiedzieć, dlaczego chcę zobaczyć Warszawę. Na pewno nie dla ogromu sieciówek i sklepów, na pewno nie po to, żeby wypić najdroższą kawę. Ot może jakaś magiczna siła, która mnie tam ciągnie.
UsuńMożliwe, że właśnie Twoje zainteresowanie historią wpływa na Twoje pragnienia. Może jednak każdy młody Polak powinien zobaczyć miasto, którego w trakcie drugiej wojny światowej bronili powstańcy? Te wszystkie bramy warszawskich kamienic, o których czytało się na lekcjach języka polskiego. Mam nadzieję, że jak już zobaczysz to miasto to będziesz szczęsliwa z realizacji własnego pragnienia.
UsuńTraktuję historię jako takie właśnie zainteresowanie. Lubię czytać o przeszłości pod warunkiem, że robię to wyłącznie dla siebie. Jeśli ktoś narzuca mi materiał z danego okresu, który muszę opanować - zaczynam wariować. Dlatego tak kiepsko poszła mi tegoroczna matura z historii. Za dużo wiedzy do przyswojenia na raz. A nie ukrywam - starożytność, Rzym, Grecja, bogowie Olimpu - to mój konik.
UsuńJa do historii zraziłam się w liceum, gdyż moja nauczycielka czasami częstowała nas materiałem z rozszerzenia, mimo że byłam na profilu biologiczno-chemicznym i na każdy temat przypadało od 50 do nawet 100 dat, a kobieta co lekcję pytała minimum 3 osoby bądź robiła niezapowiedziane kartkówki. Jeszcze w pierwszej klasie się uczyłam, ale gdy tylko zaczął się materiał obejmujący tych wszystkich królów elekcyjnych i dalsze lata zarówno w Polsce jak i na świecie - poddałam się. Po prostu nienawidzę typowych pamięciówek.
UsuńW przedmiocie dużo zależy od nauczyciela. Właśnie dzięki swojemu pokochałam ten przedmiot i wiedziałam, że chcę poszerzać tą wiedzę, a że historię miałam tylko podstawową, doczytywałam dodatkowe rzeczy sama. Także nie znoszę pamięciówek, dlatego starałam się uczyć na tyle na ile się da, mieć tą wiedzę ogólną i nie wkuwać na siłę tego, czego nie dam rady.
UsuńJa w gimnazjum uwielbiałam historię i WOS - uczył mnie tych przedmiotów mój wychowawca i jak opowiadał to właściwie była to jedna wielka opowieść. Oczywiście notatki były naprawdę długie, ale zawierały więcej faktów, opisów i ciekawostek aniżeli dat - oczywiście i takowych trochę było, w końcu to historia. Nie mieliśmy sprawdzianów, jedynie dłuższe kartkówki i właściwie tylko ci, którzy naprawdę historię lekceważyli mieścili wszystko na jednej stronie z zeszytu - ja zawsze zapisywałam minimum cztery.
UsuńTak, no widzisz, jak sama stwierdziłaś, wszystko zależy od nauczyciela. Wiem, że jestem tak zarażona pasją i zainteresowaniem do tego przedmiotu, że na pewno w wolnym czasie, nawet na studiach będe próbowała się dokształcać. Ale tylko sama dla siebie. Nie jako typowa nauka dat, wydarzeń i postaci. Fakty historyczne, które naprawdę są ważne każdy powinien znać bez względu na to, jaki ma stosunek do historii jako przedmiotu.
UsuńJa z faktami to jeszcze ujdę - najgorzej mam z datami. Nigdy pamięci do liczb nie miałam, mimo tego, że lubię matematykę. Bardzo ciężko jest mi zapamiętywać numery telefonów (wstyd się przyznać, ale nie jestem pewna czy nawet numer do Mamy dobrze pamiętam), dat urodzin... co dopiero dat z historii. Znam może te najważniejsze typu poczatek i koniec wojen światowych, rok powstania warszawskiego, listopadowego i styczniowego, rok bitwy pod Grunwaldem... za to data chrztu Polski zawsze mi się "przestawia" - temu nawet nie brałam pod uwagę jakichkolwiek perspektyw związanych z historią ;)
UsuńNo wiesz, dobrze że te daty chociaż znaszz. Mam wśród znajomych osoby, które nawet tego nie znają. A jeśli nie historia, to co Cię interesuje?
UsuńJa byłam w szkole przez większość czasu typowym kujonem, mimo to jakieś tam części materiałów nawet z przedmiotów, które zupełnie mnie nie interesowały, dalej siedzą w mojej pamięci.
UsuńChemia <3 Do tego matematyka, ale z niej to tylko algebra, trygonometria - nie cierpię jakiejkolwiek geometrii, czy to na płaszczyźnie, czy w przestrzeni. To są akurat rzeczy, z którymi chciałabym przyszłość powiązać, resztę zainteresowań stawiam jako hobby ;)
Zawsze w głowie zostaną takie zbędne informacje. To szczególnie będą takie, które w szkole sprawiały nam trudność i musieliśmy nad nimi wyjątkowo długo przesiedzieć.
UsuńMatematyka? Też przepadam, nie kocham. Aczkolwiek tak jak Ty, mam swoje ulubione działy, figury lubię o ile umiem je ,,zobaczyć'' w przestrzeni.
W dodatku zazwyczaj przypominamy sobie o takowych w najmniej oczekiwanych momentach, podczas gdy te podstawowe wiadomości ulatują z naszych głów w chwilach, gdy najbardziej ich potrzebujemy ;)
UsuńJa właśnie nie lubiłam nigdy tych "zabaw wyobraźnią" w matematyce - wolałam czarno na białym rozwiązywać równania, nierówności, rysować wykresy itd. Ale żeby bawić się w płaszczyzny, kąty, styczne, sieczne - to nie dla mnie :P
Tak, no właśnie. Stąd widzenie przestrzenne do tej pory jest dla mnie jakąś abstrakcją.
UsuńMoże gdybym praktykowała dalej rysowanie - nie stanowiłoby to dla mnie problemu, ale ja już od czasów gimnazjum niczego nie narysowałam. Jakoś przestało mnie to interesować.
UsuńCzasami myślę, jakby to było, gdybym nie porzuciła rysowania... ale cóż, takie gdybanie to do nikąd nie prowadzi.
UsuńRysowałaś? Tak dla siebie, jako pasja?
UsuńJa Warszawę zobaczyłam mając 18 lat i to jeszcze nie pojechałam tam dla samej Warszawy, zabytków, zwiedzania i poświęcania całej uwagi temu miejscu... tylko na koncert. Widziałam kilka ulic, SGGW i spożywczak. Chciałabym się tam kiedyś pojawić tylko z myślą o zwiedzaniu.
OdpowiedzUsuńMam podobny zamiar żeby pojechac tam właśnie dla samego zwiedzania. Ale środki i obecne wydatki nie pozwalają mi na realizację. Chociaż całe wakacje przede mną...
UsuńJesteśmy młode, mamy na to czas. Może kiedyś akurat taka Warszawa do zwiedzania sama na nas spadnie :>
UsuńMyślę, że każdy kiedyś trafi do Warszawy. Nawet jeśli będzie to zwykły przypadek.
UsuńWarszawa i dla mnie jest obca jak na razie a już zwiedziłam większość Anglii :) Cóż... na razie mi się tam nie spieszy
OdpowiedzUsuńNo właśnie, ludzi bardziej ciągnie do zagranicznych miast a niżeli do tego, co oferuje im ich kraj... dlatego chcę zobaczyć Warszawę.
UsuńBardzo dziękuję za miłe słowa :)
OdpowiedzUsuńWarszawa Warszawą, ale ja i tak z Polskich miast najbardziej ukochałam sobie Kraków <3
OdpowiedzUsuńA byłam w wielu miastach i to własnie on skradł moje serce i duszę razem.
Mogę się z Tobą zgodzić, bo byłam w Krakowie tylko raz, w dodatku w gimnazjum, ale miasto tak bardzo mi się spodobało, że jestem pewna, że nie raz do niego wrócę.
UsuńJa też nigdy jeszcze nie byłam w Warszawie. Ale chciałabym zobaczyć jak tam jest :)
OdpowiedzUsuńWięc wszystko przed nami :)
UsuńW Warszawie jeszcze nie byłam też, ale nawet mnie tam zbytnio nie ciągnie. Z większych miast Polski to Kraków jest dla mnie atrakcyjniejszy nie tylko pod względem wyglądu, ale także klimatu. Wolę spokojniejsze miejsca, jeśli już o zwiedzaniu świata mowa. Bardziej dzikie, tajemnicze. Miejsca, gdzie człowiek może się zapomnieć. Chciałabym w przyszłości podróżować. Póki co w tym kierunku idą moje plany i mam nadzieję, że uda mi się je zrealizować.
OdpowiedzUsuńTak, to już trzecia opinia, która jednogłośnie stwierdza, że Kraków jest o wiele bardziej urodziwy od Warszawy. I ja podzielam to zdanie, mimo że o Warszawie słysząłam niewiele a oglądąłam ją tylko na zdjęciach.
UsuńMoje plany na przyszłość także wiążą się z podróżowaniem :) chciałabym być jak Beata Pawlikowska.
Nie ma czego żałować, betonowa stolica to jednak dość nudne i zakurzone miejsce.
OdpowiedzUsuńKażda poznana przeze mnie, nawet wirtualnie, osoba z Warszawy i okolic pisze o tym, że to miejsce w gruncie rzeczy nie jest tak bardzo warte tej uwagi. Ciekawi mnie, dlaczego tak jest :)
UsuńMam rodzinę w Warszawie i jestem tam kilka razy w roku, mam też nadzieję, że uda mi się tam dostać na studia. Uwielbiam to miasto, z jego korkami, hałasem i tłumem ludzi. Podoba mi się właśnie ta anonimowość, bo mieszkam w małym zapyziałym miasteczku, w którym masz pewność, że - chcąc nie chcąc - spotkasz przynajmniej koleżankę, kolegę, nauczyciela, ciotkę i znajomych znajomych tylko przy wyjściu na krótki spacer z psem albo do pobliskiego sklepu. Poza tym te wszystkie sklepy, kina, teatry, festiwale, koncerty, kursy najróżniejszych języków, tyle możliwości spędzania czasu i rozwijania zainteresowań, że aż głowa boli :)
OdpowiedzUsuńW takich małych miasteczkach i wsiach - a wiem, bo sama z takowego pochodzę - ludzie żyją plotkami. Tak spotykasz samych znajomych już wychodząc z mieszkania, bo wszyscy się znają, ale wszyscy wszystkich obgadują. Dlatego chcę uciec do miasta.
UsuńNo i tak samo formy rozrywki. W mieście jest ich o wiele więcej. Bo co można robić na wsi? Patrzeć jak krówki mucą trawkę :)
nie wiem czemu, ale chyba nie chciałabym zostać w Warszawie na dłużej..
OdpowiedzUsuńJest jakiś powód?
Usuńwłaśnie nie wiem.. chyba porównuje ją z innymi dużymi miastami za granicą i naprawdę mi się nie podoba.
UsuńNie z każdym można ją porównać, ale masz sporo racji. Ja preferuję zaciszne miejsca, co nie znaczy, że najchętniej zrezygnowałabym ze zwiedzania dużych aglomeracji.
Usuńteż uwielbiam zwiedzać duże miasta, nawet w większym chciałabym zamieszkać :) ale Warszawa nie jest dla mnie takim miejscem.
UsuńNie każde duże miasto z pewnością przypadnie do gustu. Polecam Kraków.
UsuńMieliśmy w planach wyprowadzkę do Warszawy. W ostateczności doszliśmy z Be do wniosku, że nie będziemy z centrum przeprowadzać się do kolejnego centrum. Mimo wszystko preferuję ciche zakątki kraju :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, ja też preferuję takie zakątki, aczkolwiek Warszawę chciałabym zobaczyć.
UsuńW Warszawie kilkadziesiąt razy bylam, a to na wycieczce klasowej, a to na wakacjach u mojej chrzestnej. I niestety musze powiedzieć, że z roku na rok coraz bardziej się zmienia i to niestety na minus, zatloczone ulice, ledwo co można iść, życie faktycznie tam jest prowadzone w biegu, ludzie nie maja czasu na zwykle pójście do parku, bo a to są zmęczeni po pracy albo z innych powodów. Kiedyś chcialam mieszkać w Warszawie, ale potem z czasem stwierdzilam że to jednak nie miejsce dla mnie. Ja uwielbiam zachwycać się naturą, uwielbiam wszelkie jeziora, rzeki, parki itd.
OdpowiedzUsuńJa nie byłam na żadnej wycieczce klasowej która dotyczyła Warszawy...
UsuńJa bylam bardzo dużo razy w Warszawie, jak mieszkalam jeszcze w Polsce, to mialam tylko 3 godziny jazdy autobusem bądź 2,5 pociągiem, więc dosyc blisko. Moja chrzestna mieszka w tym mieście i a to na feriach zimowych u niej bylam, a to na wakacjach. Jak dla mnie raz na jakiś czas to nawet może być, choć z roku na rok jest coraz tloczniej i nie ma już tej przyjemności spacerować po ulicach tego miasta. Ja wolę jednak spokojniejsze miejsca.
OdpowiedzUsuńJasne, do Warszawy można pojechać tak raz, na 3-4 dni, ale nie dałoby się tam chyba zbyt długo usiedzieć. Jednak nie ma to jak uciec w spokojne, ustronne miejsce.
UsuńWarszawa nocą jest piekna. A Stare Miasto nocą - bajka. Lubię Warszawę, ale nie na tyle, y w niej zamieszkać. Nie ciągnie mnie tam - tak dziwnie się czuję to mówiac, gdy wokół mnie jest wiele osób, któe chciałaby tam zamieszkać. nie do końca rozumiem co ich tam ciągnie.
OdpowiedzUsuńPamiętasz mnie? powracm. :)
Ojj, tak ładnie o niej mówisz, że najchętniej wsiadłabym teraz w pociąg i tam pojechała :)
UsuńOczywiście, że Cię pamiętam :D
Bo to miasto nocą jest przepiękne.
UsuńSuper! Myślałam, ze o mnie już zapomnieli. ;)
Chyba każde miasto jest piękne nocą.
UsuńAl nie każde ma swój urok.
UsuńTrzeba tylko go zauważyć :)
UsuńWarszawa choć jest stolicą nie należy do jakiś szczególnie pięknych miast. Nie urażając nikogo parę budwoli jest naprawdę pięknych, lecz wiele polskich ma od niej większy urok.
OdpowiedzUsuńCzasem zastanawiam się, dlaczego to właśnie Warszawa jest stolicą.
Usuńochh, Warszawa. byłam raz, zakochałam się na zabój. i od tego czasu ciągnie mnie tam bardzo konkretnie : )
OdpowiedzUsuńDlatego wybrałaś tam uczelnię :)
UsuńBardzo mi się podoba Twój tekst. Myślę, że bardzo trafnie oceniłaś Warszawę. Miałam okazję tam być na trzydniowej wycieczce i to miasto mnie nie porwało. Bardzo się cieszę, że jednak mieszkam niedaleko Krakowa i to w nim się uczę, a w końcu mam nadzieję, że i zamieszkam. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń