kwietnia 21, 2015

W rodzinie nic nie zginie


Dawno, dawno temu, żyła sobie szczęśliwa rodzina. Panowała w niej harmonia, spokój i miła atmosfera, a poszczególni jej członkowie wzajemnie się szanowali i bardzo kochali. Idealny scenariusz dalece odbiegający od realiów ówczesnej familii? Jak obecnie prezentują się relacje między rodzicami a ich dziećmi oraz w jaki sposób członkowie rodziny oddziałują wzajemnie na siebie? Czy możemy mówić o zaspokajaniu podstawowych potrzeb, jak bezpieczeństwo, miłość i prawidłowy rozwój?

Rodzina to najstarsza forma życia społecznego, która ukształtowała się w chwili, kiedy zaczęły tworzyć się pierwsze prymitywne plemiona. Jednakże wtedy nie miała ona podłoża prawnego, zaś sama w sobie stanowiła niewielką wspólnotę przypadkowych osób połączonych ze sobą na przykład poprzez odgórny interes, jakim była walka o przetrwanie i ziemię. Pojęcie to z biegiem lat ewoluowało. Obecnie definiuje się ją jako grupę, której członkowie połączeni są więzami małżeńskimi i rodzicielskimi, a jej zadaniem jest zapewnienie odpowiednich warunków do zaspokajania zarówno duchowych, jak i materialnych potrzeb.





Rodzina to pojęcie, z którym spotykamy się każdego dnia, o różnej jego porze i nie tylko w naszych mieszkaniach, gdzie sami jesteśmy jej członkami, ale także poza murami domowego ogniska. Rodzina stanowi niezwykle ważny element egzystencji. Od niej bowiem rozpoczyna się nasza przygoda z życiem, w niej dojrzewamy i nabywamy rozmaite cechy, które w dużej mierze oparte są na doświadczeniach i obserwacjach. O jej niebagatelnym znaczeniu i istotnej roli wspominają magazyny i czasopisma, telewizja, a także różnorakie portale internetowe. Już sam fakt mówienia o niej w licznych środkach masowego przekazu powinien utwierdzać nas w przekonaniu o jej ważności i uświadomić, że (czy tego chcemy, czy też nie) każdy z nas przynależy do jakiejś rodziny, z którą łączą go trwałe stosunki i więzy krwi.

Egzystencja to seria zależności i powiązań, które wzajemnie na siebie oddziałują. Można je porównać do układanki, w której każdy element pełni ważną rolę, a bez niego harmonia i ład zostają zakłócone. Podobnie dzieje się wewnątrz familii. Jeżeli opiekunowie nie potrafią sumiennie i w sposób rzetelny wypełniać swoich rodzicielskich obowiązków,  nie będą w stanie zaspokoić podstawowych potrzeb swojego potomstwa, co z kolei zaskutkuje niskim poziomem szczęścia u ich dzieci. Zauważmy więc, że jest to typowy ciąg przyczynowo-skutkowy: mamy tu do czynienia z pewną sytuacją oraz jej następstwem.

Szczęście wiąże się z poczuciem wewnętrznego zadowolenia, satysfakcji, sprostania trudnościom, spełnienia w określonej roli. Fundamentem budującym każdą rodzinę jest miłość partnerska między mężem a żoną. Owocem tego uczucia jest wydanie na świat potomstwa, czyli zaspokojenie emocjonalno-rodzicielskich potrzeb współmałżonków, z drugiej zaś strony dotyczy to ukontentowania w sferze seksualnej. W momencie dorastania i dojrzewania potomków niezwykle ważne jest zapewnienie im bezpieczeństwa, opieki, której potrzebują, optymalnych warunków rozwoju, edukacji, a także dawanie możliwości odkrywania swoich zainteresowań i poszerzania horyzontów. Jeżeli powyższe kryteria zostaną spełnione i zrealizowane w sposób powszechnie akceptowany przez społeczeństwo, możemy mówić o szczęśliwej rodzinie.




Szczęśliwe małżeństwo będzie wychowywać swoje potomstwo w atmosferze sprzyjającej pogłębianiu rodzinnych więzi i stosunków między poszczególnymi członkami familii. Może mieć ono swoje odzwierciedlenie we wspólnym spędzaniu czasu podczas posiłków, gier, zabaw, a także w rozwiązywaniu problemów. Przekazywaniu życiowych wartości sprzyja proces socjalizacji, który dotyczy przyswajania przez młodych wiedzy wyciągniętej z obserwowania i naśladowania wzorców postaw i zachowań rodziców, bohaterów książkowych, postaci z kreskówek. Nie da się jednak ukryć, że to opiekunowie mają największy wpływ na  to, co dzieje się w umysłach ich potomków, jakie wartości stawiają na najwyższej pozycji. Mimo to, że nie są w stanie całkowicie kontrolować tychże myśli, to mogą jednak sprawić, żeby były one poukładane, przyzwoite, zgodne z etyką i moralnością.

Dzieci nie wymagają od swoich rodziców wiele. Chcą jedynie czuć się obecni i ważni w ich życiu, a co za tym idzie, odczuwają potrzebę spędzania z nimi czasu, którego nierzadko brakuje. Wielokrotnie wspomina się o wzmożonej aktywności zawodowej kobiet, odchodzi się bowiem od tradycyjnego modelu gospodyni domowej, co z kolei przekłada się na wynajmowanie opiekunek dla swoich pociech czy zwiększonej ingerencji dziadków w wychowanie młodego pokolenia. Każdy dzień tygodnia ma swój utarty schemat, w którym nie ma miejsca na zabawę, czy chociażby wspólne zasiądnięcie przy stole, zaś weekendy to czas, kiedy odpracowuje się dodatkowe godziny. Rodzice rekompensują swoją niedyspozycyjność poprzez wysokie kieszonkowe, drogie prezenty, a każdy zarzut i niezadowolenie ze strony potomstwa odbierają jako niewdzięczność lub odpierają słowami: ,,Przecież trzeba was wyżywić, ubrać, opłacić edukację’’. Nie zdają sobie jednak sprawy, że problem braku czasu jest chyba jednym z największych, unieszczęśliwiających dzieci. 

Czy może być coś gorszego w posiadaniu rodziców niż brak ich zaangażowania w wychowanie? Pieniądze nie są w stanie zastąpić prawdziwego rodzicielstwa, miłości, ciepła i poczucia bezpieczeństwa, a jedynie wykreować w młodych przeświadczenie, że wszystko można za nie kupić oraz że stanowią źródło nieskończonych dóbr. Pieniądze nie przytulą, nie zaśpiewają kołysanki przed snem, nie przeczytają książki, za to usidlą i zniewolą. Mimo tej smutnej prawdy, nadal pełnią rolę fundamentu, na którym tworzy się relacje, buduje wzajemne stosunki. Nie twierdzę jednak, że można żyć godnie bez pieniędzy. Zaspokajają one nasze podstawowe potrzeby, abyśmy mogli poprawnie funkcjonować w społeczeństwie.




Umiejętność rozumowego podejścia do życia kwalifikuje nas jako homo-sapiens i tym samym odróżnia od zwierząt. Jako istoty człowiecze mamy prawo do błędów- to naturalnie ludzka cecha. Z wiekiem uczymy się ich nie popełniać, a doświadczenie pozwala nam eliminować własne wady oraz kształtować poglądy i wartości. Z własnych potknięć wyciągamy naukę, wnioski. Życie to ciągłe przyswajanie teorii, która przeplata się z praktyką. Naśladujemy pewne wzorce, do których staramy się upodobnić. Z reguły są to gwiazdy estrady, superbohaterowie lub starsze pokolenia. Jako rodzice chcemy, aby nasze dzieci były szczęśliwe w sposób, w jaki sami tego od nich oczekujemy. Sądzimy, że wiemy lepiej, co jest dla nich dobre. Z góry zakładamy, że będzie on/a szczęśliwy/a jako wysokiej rangi urzędnik, lekarz, prawnik, adwokat, podczas gdy marzeniem syna/córki jest bycie kucharzem, strażakiem, czy policjantem. Opisane przeze mnie zjawisko jest dość powszechne w rodzinach, w których opiekunowie wymagają od swoich podopiecznych, by ci spełniali ich marzenia, pragnienia, ambicje których oni sami nie mogli zrealizować w młodości z powodu trudnych sytuacji życiowych. Nie zastanawiają się jednak, że takim sposobem nie tylko zachowują się egoistycznie, ale także krzywdzą swoje dziecko.

O byciu szczęśliwą rodziną można by mówić bez końca. Na stan ten składa się mnóstwo czynników. Ja jednak przedstawiłam te najbardziej istotne według mnie, a mianowicie umiejętność rozumienia i zaspokajania potrzeb dziecka, budowanie wzajemnych relacji, wspólne spędzanie czasu oraz zdolność komunikowania się ze sobą. Oczywistym jest, że każdy z opisanych przeze mnie aspektów ciągnie za sobą kolejne elementy pewnej kompozycji. Dzięki temu całość tworzy ustalony schemat, stricte zwartą konstrukcję, która przetrwa wzloty i upadki pod warunkiem, że została zbudowana na twardym gruncie. Fundamentem zaś tej ,,budowli’’ jest umiejętność słuchania, empatii, obdarzanie się sympatią oraz okazywanie sobie uczuć w postaci miłych gestów, słów...



34 komentarze:

  1. Mnie najbardziej boli fakt, że z moją mamą kłócę się naprawdę bardzo czesto :'C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie także boli każda kłótnia, z mamą, czy z kimkolwiek innym z mojej rodziny.

      Usuń
  2. Małżeństwo może, dzieci bynajmniej. Kocham moich rodziców, ale generalnie o mojej rodzinie można powiedzieć, że lepiej z nią na zdjęciu niż gdziekolwiek indziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami właśnie tak jest. I stąd pomysł na ten wpis, bo właściwie... czy istnieje rodzina?

      Usuń
    2. Może gdzieś istnieją takie prawdziwe, kochające się rodziny z tradycjami. A może ten brak tradycji, czy takiej prawdziwości czyni nas rodziną? Sama nie wiem.

      Usuń
    3. Każda rodzina jest na swój sposób wyjątkowa i tworzy własną, indywidualną tradycję i historię. Byle tylko żyć wspólnie.

      Usuń
  3. Powoli raczkuję w tematyce rodzinnej... moja własna od samego początku miała mnie gdzieś i dopiero teraz zaczynam poznawać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla Ciebie to temat prawie aktualny. Sama zakładasz rodzinę, ale faktem jest, że poza tym kontakt z obecną jest niezwykle potrzebny i budujący.

      Usuń
    2. Budujący? Moja rodzina rujnuje wszystko.

      Usuń
    3. Taka ot rodzinka. Każda jest inna. Ale chyba poza destrulcyjnymi aspektami macie jakieś miłe wspomnienia?

      Usuń
    4. W takim razie przykro mi, że nie doświadczyłaś tej dobroci jaką daje rodzina.

      Usuń
  4. Hym. Moja rodzina jest dosyć szalona w pozytywnym (na szczęście) słowa znaczeniu. Rodzice często mnie rozwalają swoimi tekstami, tym, jak chcą byc na czasie (a często nie wychodzi), tym, że w zasadzie.. Mogę przyjść z każdą głupotą i najpierw mnie wyśmieją (no bo jakżeby odmówić sobie powodu do śmiechu), a później pomogą. Co jest w sumie dobre dla rozładowania napięcia. Mama lekko nadgorliwa i nadopiekuńcza, zrobiła larmo, jak "zniknęłam" - czyt. zniknął zasięg w telefonie i przez całą godzinę (wyobraź sobie!) nie można się było do mnie dodzwonić, zaalarmowała wszystkie koleżanki, współlokatorkę... itp, więc teraz mam miano pijaczyny, bom poszła na piwo :D

    Grunt, to żeby było śmiesznie - moim zdaniem. I żeby był dystans do samych siebie, bo na litość boską, wciąż jesteśmy ludźmi.

    No i gdyby wszyscy rodzice wiedzieli że każde dziecko ma swój plan na życie i go powinno móc wcielić a nie realizować ich ambicje.. byłoby pięknie.

    (ale żeby nie było tak pięknie, to jak jest dobrze, to jest, ale jak się kłócimy, to pełną parą - latają drzwi, oj latają , dobrze, że szyby w nich jeszcze są). nie moja wina, że taka wybuchowa jestem. choć teraz też na to z innej perspektywy patrzę, będąc z dala od domu, i wracając tylko na weekend, nabieram dystansu :D i czasem jak dłuższy czas siedzę w domu to sobie myślę: u licha, ja to wytrzymywałam? :D

    < pozdrawiam gorąco! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie jest utrzymywać taką miłą atmosferę, która jest wesoła, kiedy cała rodzina się śmieje, nawet z głupot, albo chociażby oglądając jakiś wpólny film. Bardzo cenię takie chwile. Moi rodzice (szczególnie tata) też bardzo chcą być na czasie, co przyznam szczerze, marnie mu wychodzi.

      A kłótnie są czasami potrzebne. Żeby nie było zawsze tak zbyt pięknie i zbyt słodko. To normalne, każdy czasem się kłóci. Najważniejsze to umieć rozwiązywać te konflikty.

      Także pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Czasami w rodzinie zapomina się o ważnych sprawach i dochodzi do bardzo poważnych kłótni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kłótnie sa potrzebne wszędzie, w rodzinie, przyjaźniach, związkach. Ważniejsze jest to, czy umie się je rozwiązywać, sprawić, żeby nie zniszczyły tworzonego latami fundamentu i miłości.

      Usuń
  6. To prawda..rodzina powinna być stawiana na pierwszym miejscu. Jednak tak się nie dzieje, ponieważ teraz ludzie gonią za pieniędzmi.. nie wiedzą już co to są priorytety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla wielu priorytetem są właśnie pieniądze. Stąd właśnie to całe stawianie rodziny na ostatnim miejscu, gdzieś na marginesie. A rodzina przecież jest ,,instytucją'' dożywotnią, zawsze można na nią liczyć. Pieniądze się skończą.

      Usuń
    2. Dobrze powiedziane. Pieniądze czasem są..czasem ich nie ma. Ale rodzina istnieje zawsze... Więc to już samo powinno mówić za siebie.
      PS na mojego bloga można wchodzić już bez zaproszenia :)

      Usuń
    3. Każde dobro kiedyś się skończy, nie ma się co oszukiwać. A rodzina będzie zawsze.

      Usuń
    4. To nie podważalny fakt..

      Usuń
    5. Nie można się z tym spierać.

      Usuń
  7. Jeśli w rodzinie jest wzajemna miłość, to rodzina będzie rodziną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym się zgadzam. Wiele czynników buduje rodzinę.

      Usuń
  8. Mówi się, że z rodziną najlepiej wychodzi się... na zdjęciu. Nie sądzę, by była to prawda. Rodzina to najbliższe nam istoty i pozbawieni ich moglibyśmy mieć dużo większe problemy z życiem w społeczeństwie. Ja za swoją rodzinę dałabym się pokroić, chociaż wiele jest rzeczy, które mogłabym im zarzucić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może i na zdjęciu. Nie wiem, u mnie w takim razie chyba nikt nie jest fotogeniczny :) Każda rodzina jest wyjątkowa i niepowtarzalna. Jasne, że zdarzają się wzloty i upadki, ale... wszędzie tak jest.

      Usuń
  9. ten post powinni przeczytać rodzice i przyszli rodzice - dużo mogliby z niego wynieść do swojej rodziny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałam go właśnie z przesłaniem dla każdego, kto zastanawia się nad istotą rodziny, roli, jaką pełni w życiu każdego z nas.

      Usuń
  10. Szkoda, że rzeczy, o których piszesz, mimo że są naprawdę istotne, coraz trudniej je zrealizować. I to wszystko zaczyna się właściwie, zanim dwoje ludzi postanowi założyć rodzinę. Najpierw stawia się na wykształcenie, potem na zdobycie dobrej posady. Nie mówię, że to jest złe, bo ważna jest stabilizacja również w tej kwestii. Ale jak widać, teraz zwraca się uwagę na ugruntowanie przede wszystkim tych materialnych spraw niż stworzenie prawdziwych więzi i ciepłego rodzinnego gniazdka, w którym zawsze obecni są rodzice.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz zmieniły się priorytety ludzi. Tak jak kiedyś ważna była rodzina i nie liczyło się nic więcej, tak teraz liczy się wszystko inne, co moze w efekcie prowadzić do założenia rodziny. Myślimy o tym dopiero jak mamy stały dochód, mieszkanie, zapewniony dobrobyt - i dopiero zakładamy rodzinę.

      Usuń
  11. Myślę, że jak na teorię to bardzo dobrze poradziłaś sobie z zadaniem budowania szczęśliwej rodziny :) Ale ciekawa jestem jak będzie wyglądać Twoja notka za kilkanaście lat, gdy zweryfikujesz to w praktyce :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy chyba chciałby żyć w takiej rodzinie...

      Usuń
  12. Myślę, że podstawą szczęśliwej rodziny jest równowaga między potrzebami. To znaczy - nie grać w dziećmi w scrabble dopóki nie umrą z głodu i nie harować na lepsze ciuchy dopóki nie znajdą sobie miłości u kogoś innego. Moja rodzina jest szczęśliwa. Biedni, mało imponujący, prości ludzie, którzy potrafią się kochać i potrafią robić szczęście. Jestem cholernie wdzięczna czemukolwiek, ze taką mam :). Pozdr,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. We wszystkim trzeba zachować tę równowagę.

      Usuń

Moje wpisy na tym blogu to nic innego jak efekt rozważań i rozmyślań na dane tematy. Cieszę się, kiedy inni czytelnicy dzielą się ze mną swoimi spostrzeżeniami, uwagami i doświadczeniami oraz gdy mogę z nimi dyskutować zarówno o banalnych jak i poważniejszych kwestiach, dlatego bardzo ucieszy mnie, jeśli zostawisz po sobie ślad :)