sierpnia 09, 2015
Nic dodać, nic ująć...
…czyli o perfekcji słów kilka. Bo
czym ona jest i dlaczego tak desperacko do niej dążymy? Odpowiedzi na te
pytania nie trzeba szukać daleko. Media fundują nam wyidealizowany obraz
świata, człowieka, stylu życia. Nie wpisujesz się w sprezentowany zeń kanon? W
takim razie czeka się masa pracy.
Świat, do cna przesiąknięty środkami
masowego przekazu, zmierza do uświadomienia nam, że jesteśmy pełni przywar i
skaz, które wymagają naprawy, skorygowania. Media doskonale znają nasze słabości,
ułomności i potrzeby. Wykorzystują tę wiedzę do osiągnięcia finansowych zysków,
co zresztą całkiem dobrze im wychodzi. Nieskazitelna cera, rozmiar trzydzieści
sześć, długie i zdrowe włosy, brak oznak starzenia się. Do tego perfekcyjna
pani domu, żona, matka i bizneswoman w jednym. Wszyscy znamy te historie z
autopsji lub reklam telewizyjnych, którymi karmią nas odbiorniki.
Każdy z nas jest innym
człowiekiem. Różni nas nie tylko materiał DNA, uwarunkowania genetyczne, czy
wygląd zewnętrzny. Kwestia naszego ,,być albo nie być’’ zakorzeniona jest
bardzo głęboko w umyśle. Na każdym kroku porównujemy się do rówieśników,
kolegów z pracy, szkoły, nie doceniając tym samym siebie, własnych umiejętności
i zdolności. Żyjąc obrazem tego, jacy powinniśmy być, zatracamy świadomość
własnego ja na rzecz przemożnej potrzeby bycia zauważonym.
Dążenie do perfekcji jest niczym
walka, jaką podejmujemy z samym sobą. Trudna, długa i pełna wyrzeczeń. Jednak
czy bycie doskonałym w każdym calu, rozumiane jako typowy przykład ,,nic dodać,
nic ująć’’, nie unieszczęśliwia człowieka? Koncentrując się na osiąganiu
nieskazitelności, zatracamy prawdziwą radość z życia, czerpania z niego ile się
da i wykorzystywania ulotnych chwil. Kult doskonałości zamyka nasz świat w
wyznaczonych granicach i ramach, w które usilnie próbujemy się wpisać. Kosztem
czego? Czy takie poświęcenie jest tego warte?
Każdy z nas jest nieoszlifowanym diamentem.
Rozmaite sytuacje i zdarzenia, jakie nam się przytrafiają, poddają nas próbie sił i
wytrzymałości. To one sprawiają, że kształtujemy własne wartości, rozwijamy się,
chcemy stawać się lepszymi ludźmi. Na tym właśnie polega istota naszego
jestestwa. W gruncie rzeczy nie chodzi przecież o to, by być bez skaz. Nasze
ułomności nadają sens egzystencji. Są powodem, dla którego każdy z nas jest
uczniem dożywotniej szkoły życia. Powtarzając zaś za Dalajlamą: ,,Celem nie
jest bycie lepszym od kogoś innego lecz bycie lepszym od tego, kim samemu było
się wcześniej’’.
Patrząc na siebie samego mogę stwierdzić, że prawie za każdym razem staram się dążyć do perfekcji w tym co robię(wyraz staram jest tutaj kluczowym słowem :D). Zawsze jednak jest coś do poprawy, raz więcej, raz mniej, zawsze jest coś z czego jestem niezadowolony. Obserwuję ludzi z mojego bliższego oraz dalszego otoczenia i widzę różne spojrzenia na ten temat. Cały czas dążąc do perfekcji trudno jest cieszyć się z życia, bo jak tu się cieszyć, skoro jeszcze coś trzeba poprawić?
OdpowiedzUsuńŚwietny post! Ja sama mam problemy z chęcią dążenia do perfekcji. Z jednej strony chcę być idealna i mam na tym punkcie ogromny kompleks, z którym nie zawsze potrafię sobie poradzić. Takich zakompleksionych, nie znających swojej wartości osób, jest dziś bardzo dużo i obawiam, że przez te media, współczesne wychowywanie dzieci na materialistów, będzie więcej...
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem to własnie te różniące nas skazy sprawiają, że świat staje się piękniejszy! Jak wyglądałaby rzeczywistość gdyby każdy miał najnowszy model smartfona, markowe ciuchy i kolejne wypasione auto do kolekcji? Nie wiem jak innych, ale mnie nudzi takie życie... Wydawałoby się, że idealne. Każdy problem można rozwiązać pieniężnie.. Niestety ten idealizm, propagowany przez media, jest zgubny. Najwspanialszym przykładem życiowego piękna są własnie wady i ich tolerowanie :)
OdpowiedzUsuńMolka, uwielbiam Twoje wpisy. Bycie perfekcyjnym tak naprawdę czyni nas nieszczęśliwym. Jednak uważam, że właśnie ten brak perfekcyjności czyni z nas ludźmi z krwi i kości.
OdpowiedzUsuńA KFADRAT PRYWATNIE.
A ja nie uważam, że bycie perfekcyjnym czyni nas nieszczęśliwym. Myślę, że każdy może być perfekcyjnym mistrzem swojego życia i jeśli chce, może żyć szczęśliwie i perfekcyjnie. I chyba nawet mogę posunąć się do tego, że w niektórych przypadkach właśnie ta perfekcyjność może prowadzić do własnego szczęścia i spełnienia.
OdpowiedzUsuńJa mam serdecznie dość tego narzucania nam właśnie ideałów, perfekcjonizmu. Tego, jak powinniśmy wyglądać, co jeść, czego słuchać. Mam tego dość i na prawdę nie rozumiem, jak ktoś może zatracać własną osobowość na rzecz bycia "perfekcyjnym" (z punktu widzenia właśnie mediów)
OdpowiedzUsuńGrunt to umieć znaleźć odrobinę piękna w każdym człowieku
OdpowiedzUsuńFaktycznie.. często gdy dążymy do perfekcji prowadzimy walkę z samym sobą.
OdpowiedzUsuńTrzeba mieć 90-60-90, długie blond włosy, znać kilka języków obcych, chodzić na zumbe a wakacje spędzać na Majorce lub Teneryfie
OdpowiedzUsuńPerfekcja jest tak cholernie nudna...
OdpowiedzUsuńPerfekcji nie da się osiągnąć nigdy. Bo czym ona w ogóle jest? Dla kogoś mogę być idealna, dla innego nie. A dla siebie chyba też nigdy się nie da być idealnym. Natomiast uważam, że do perfekcji trzeba dążyć, wiedząc, że nigdy się jej nie osiągnie. Walka z sobą jest w pewien sposób potrzebna, bo rozwija. Tak, jak powiedział Dalajlama - trzeba walczyć, aby być lepszą osobą, niż się było wczoraj. Dla siebie, nie dla innych. To daje satysfakcję, przynajmniej mnie :)
OdpowiedzUsuńsama prawda... naprawdę szkoda, że nie doceniamy indywidualizmu i za wszelką cenę chcemy dążyć do jakichś promowanych wzorców. niestety, zbyt często sama temu ulegam.
OdpowiedzUsuńTo prawda, media za bardzo idealizują świat, pokazują życie aktorek, aktorów w perfekcyjnym świetle, a potem niestety niektórzy ludzie łapią się na to i dążą do tych wygórowanych celów, chcą mieć idealne życie, ciało i wszystko. Najlepiej jest żyć po swojemu, przezwyciężać swoje wady i słabości, ale względem siebie a nie porównując się do innych ludzi.
OdpowiedzUsuńŻycie byłoby bardzo nudne jakby każdy był taki sam.
Nie istnieje perfekcja. Ile głów, tyle spojrzeń, więc nie można jej idealnie określić. Media kreują jakiś dziwny jej profil. Niestety, mimowolnie poddajemy się temu praniu mózgu.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie dążenie do perfekcji jest dążeniem donikąd. Nie ma czegoś takiego, nie można być idealnym. Jest to też bardzo subiektywne, bo dla mnie perfekcją będzie coś innego niż dla mojego znajomego. Natomiast boli mnie to, że media wiele rzeczy podkręcają, a potem 'zwykli' ludzie mają przez to kompleksy i nierzadko poważne problemy.
OdpowiedzUsuńtak, media to wszystko nakręcają, bo gdyby nie było miejsc, w których możemy oglądać idealnie pięknych aktorów i aktorki, czy innych misterów i miss piękności instagrama, świat byłby perfekcyjny!
OdpowiedzUsuńIdeały czy perfekcja są nudne. Jasne, samo dążenie do czegoś, nieważne czego, jest fajne, ale niekiedy jeśli się to osiągnie jest się zawiedzionym, bo przecież "nie tak to miało wyglądać".
OdpowiedzUsuńKażdy z nas do czegoś dąży, a większym lub mniejszym stopniu, ale wielu ludzi gdzieś po drodze traci siły, motywację, czasem nie mają środków ani pomocy ...
OdpowiedzUsuńNie lubię mediów i wykreowanych przez nie ideałów. Chrzanić to. I tak nie będziemy tacy, jakich chcieliby nas widzieć, więc może... bądźmy sobą i dążmy do swoich własnych ideałów?
OdpowiedzUsuńMedia są okrutne, a wszystko to za sprawą dążenie do posiadania jak najwięcej zielonych banknotów :'C
OdpowiedzUsuńKochana! Gdybyś chciała o tym porozmawiać to możesz śmiało do mnie pisać! <3
Istnieją dwie najważniejsze wartości, dające początek dwóm działom filozofii. Dobro (etyka) oraz Piękno (estetyka). Perfekcją w moim rozumowaniu byłoby dążenie właśnie do tych dwóch gestii. Trafnie zobrazował to Kant, maksymą: ,,Niebo gwieździste nade mną, prawo moralne we mnie". I takowy stan rzeczy nazwałbym perfekcją.
OdpowiedzUsuńNie widzę jednak nic złego w dążeniu człowieka do bycia lepszym. Byle umieć znaleźć w tym wszystkim umiar.
Zależy do jakiej perfekcji kto dąży. Czasem dążenie do niej jest zdrowe i może wiele nauczyć, ale zdarza się też, że ludzie zatracają się w niej i nic im nie odpowiada. Wszystko zgodnie z zasadą umiaru - perfekcjonizm również.
OdpowiedzUsuńKażdy ma jakiś wzór do którego chciałby dążyć. A czy koniecznie musi być perfekcyjny? Każdy w jakiś sposób jest inny i co innego jest dla niego ważne.
OdpowiedzUsuńJuż dawno się przestałam tym przejmować. OK, kiedyś miałam swój wzór, zwłaszcza z wyglądu, który chciałam osiągnąć.. a potem poznałam mojego Narzeczonego i stwierdziłam, że to wszystko bez sensu, po co mam robić z siebie kogoś innego, skoro jemu się właśnie taka podobam? Przestałam kombinować, marudzić i jestem o wiele szczęśliwsza ;)
OdpowiedzUsuńPrzypuszczam, że popadając w wir dążenia do doskonałości możemy nigdy nie osiągnąć celu, bo przecież zawsze znajdzie się jeszcze coś do ulepszenia.
OdpowiedzUsuńNatomiast stanie w miejscu też nie jest dobre, dlatego zgadzam się z podsumowaniem wpisu. Po prostu wszystko z umiarem, bez porównywania z innymi, skupiając się przede wszystkim na tym, co naprawdę ważne:)
Perfekcję osiągamy w momencie kiedy lubimy sami siebie, takie jest moje zdanie. Nie możemy wpisywać się w szablony i standardy innych :)
OdpowiedzUsuńSłowa Dalajlamy tak mocno trafione... niestety perfekcję promuje się dziś wszędzie. Nie tylko w mediach, ale także już na ulicy. I to wciąż mydli ludziom oczy... a przecież my, jesteśmy piękni jako właśnie te nieoszlifowane diamenty.
OdpowiedzUsuńAkurat do doskonałości...nigdy dążyć nie chciałam. I chyba czasem to był błąd, bo bywam...za mało ambitna przez to. Zdaję sobie sprawę, że ideałów nie ma. Ale dzięki temu też cóż...człowiek bywa mniej napięty w życiu.
OdpowiedzUsuńCzytałam niedawno jakiś artykuł o "cudach w piaskownicy", mówiący o idealizowaniu dzieci przez rodziców. Trochę się "zasiedziałam" w temacie tych małych cudów i zauważyłam, że ta chora (?) potrzeba bycia idealnym rodzi się znacznie wcześniej niż dawno temu mnie przyszła na myśl. (czyli gdzieś w okresie nastoletnim) Albo inaczej - to nawet nie kwestia tego, że ona się rodzi. Często już nie media, a najbliższe otoczenie zmusza nas do stawania się ciągle lepszym, aż w pewnym momencie biegniemy tak bardzo na oślep, że sami nie wiemy po co i dlaczego.
OdpowiedzUsuń