kwietnia 19, 2018

Zmiany - od czego zacząć?


W życiu każdego z nas przychodzi moment, gdy zmiany wydają się czymś niezbędnym, co może pomóc spojrzeć na świat z innej perspektywy, uniknąć stagnacji i popadnięcia w monotonię. I nie mam tu na myśli bynajmniej drastycznej zmiany fryzury, choć, jak mówi pewne zdanie: ,,Gdy kobieta zmienia fryzurę, to znaczy, że chce zmienić swoje życie’’. A dziś my wszyscy możemy zdecydować się na ostre cięcie.


Dlaczego boisz się zmian? Paraliżuje Cię strach przed porażką? A co, gdyby ktoś powiedział Ci, że to te właśnie porażki sprawiają, że jesteś w stanie zaakceptować cały proces przemian w Twoim życiu? Bo… możesz mi wierzyć lub nie, ale zmiany to naturalna kolej rzeczy, która jest wrodzoną ludzką potrzebą. Przyjdą, czy tego chcesz, czy nie. Wbrew pozorom nawet najwięksi sceptycy, w głębi duszy potrzebują zmian, a stagnacja na dłuższą metę nie sprzyja ani fizycznemu, ani psychicznemu zdrowiu.

Potrzeba zmian uwidacznia się na pewnym etapie życia. U niektórych wcześniej, u innych nieco później. Zawsze jednak się pojawia - wewnętrzny bodziec, który podpowiada, że to jest ten dzień. Nieważne, czy chodzi o przeprowadzkę, pierwszy dzień w nowej pracy czy zawarcie znajomości. Zmiana jest tym czymś, faktem, że coś uległo przeobrażeniu, zostało zastąpione czymś innym. Zmiana to przełom, do którego trzeba się odpowiednio przygotować.

Co chcę zmienić?

Podstawowe pytanie, jakie powinna sobie zadać każda osoba, która myśli o zmianach. Bez względu na to, czy potrzebujesz zmienić stanowisko pracy, czy nawyki żywieniowe, Twój cel powinien być jasno określony i sprecyzowany. Les Brown powiedział kiedyś ,,Nie znając ani kierunku, ani celu podróży, nie dostaniesz biletu’’.

Jeśli nadal wahasz się nad tym, czy ta zmiana jest warta zachodu (musisz być w pełni świadomy, że może się to okazać falstartem oraz przygotowany zarówno na sukces, jaki porażkę), pomóc Ci może wypisanie wszystkich ,,za’’ i ,,przeciw’’. Nie muszę mówić, że o ostatecznej decyzji zadecyduje przeważająca liczba, w końcu chyba nikt nie podejmie się zmiany, z której wyniknie więcej szkód niż pożytku.



W jaki sposób chcę dążyć do zmiany?

Zmiana wymaga więcej niż jednego kroku. To wiele małych kroków, czasami trudnych, które powoli przybliżają Cię do tego ostatniego. Przypomnijmy sobie misję Apollo 11. Gdy Neil Armstrong postawił stopę na powierzchni Księżyca, powiedział: „To jest mały krok dla człowieka, ale wielki skok dla ludzkości”. Na pewno każdy pamięta to zdanie. A co z przygotowaniami? Budową statku kosmicznego, zdolnego odbyć podróż w obie strony? Zorganizowaniem symulacji lądowania na nieznanym gruncie i szeregiem innych wytycznych oraz kontroli jakości i bezpieczeństwa? Może to jednak nie był tylko jeden krok? Decyzja o zmianach niesie za sobą pewne ryzyko, na które trzeba być przygotowanym.

Uzbrój się w cierpliwość

Nie skupiaj się wyłącznie na finalnym celu, do którego dążysz, ale na poszczególnych etapach, przybliżających Cię do niego. Zmiany potrzebują czasu. Po zimie, wiosnę rozpoznajemy nie po tym, że dookoła dominuje zieleń. Zauważamy stopniowy wzrost temperatury, ocieplenie powoduje topnienie śniegu, a zza śnieżnej kołdry wyłaniają się pierwsze rośliny. Na drzewach pojawiają się pąki, które później przyozdabiają nagie gałęzie. Cały ten proces nie trwa jedną dobę, ale miesiąc, może dwa, w zależności od sprzyjających mu czynników. Tak samo dzieje się ze zmianami w życiu.


Zachowaj zdrowy rozsądek

Zmiany najłatwiej dokonać, jeśli wiesz, co chcesz zmienić i znasz swoje własne możliwości. Prawdą jest, że możesz więcej niż Ci się wydaje. Często jednak zdanie to bywa źle interpretowane i zamiast dawać z siebie więcej, stawiasz wszystko na jedną kartę, a cel wynosisz ponad wszystko inne, nawet jeśli może on zniszczyć Twoje zdrowie, zrujnować reputację, zburzyć ład w Twoim życiu. Wytycz sobie granice. Chcesz zmienić pracę? Zmień ją, ale nie kosztem swoich bliskich. A może marzy Ci się awans? Walcz o niego, ale nie kosztem nieprzespanych nocy. Do zmian, jak do wszystkiego, trzeba podchodzić ze zdrowym rozsądkiem.

Nie bój się porażek

Nie od razu Rzym zbudowano. Jest dużo prawdy w tym stwierdzeniu. Nikt przecież nie każe Ci być silnym czy powstrzymywać łzy. Tak samo jeśli chodzi o stalowe nerwy i zachowywanie zimnej krwi. Każdy sukces wymaga wcześniejszych porażek, ale dzięki temu osiągnięcie go smakuje jeszcze lepiej (udowodnione i potwierdzone przeze mnie). Usłyszałam kiedyś ważne zdanie: Cofaj się, ale tylko po to, by brać rozbieg. W ostatecznym rozrachunku można stwierdzić, że radość z osiągniętego sukcesu, który przyszedł łatwo, nie równa się z sukcesem, osiągniętym ciężką pracą, momentami zawahania czy upadkami.

Najlepszy moment na zmianę? Od jutra? Od nowego miesiąca? Roku? Nie… najlepszy moment jest właśnie tu i teraz. Zacznij w miejscu, w którym właśnie się znajdujesz, wykorzystaj to, co masz i krocz z bagażem doświadczeń, który dźwigasz.



3 komentarze:

  1. Zmiany są dobre, wielu ludzi boi się ich.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Najlepszy moment na zmianę? Jest właśnie tu i teraz" <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Bo jeżeli zmieniać to od razu i odważnie.

    OdpowiedzUsuń

Moje wpisy na tym blogu to nic innego jak efekt rozważań i rozmyślań na dane tematy. Cieszę się, kiedy inni czytelnicy dzielą się ze mną swoimi spostrzeżeniami, uwagami i doświadczeniami oraz gdy mogę z nimi dyskutować zarówno o banalnych jak i poważniejszych kwestiach, dlatego bardzo ucieszy mnie, jeśli zostawisz po sobie ślad :)