listopada 18, 2017

Pokochaj siebie


To, co powiem może okazać się zgoła oczywiste i absurdalne. Z doświadczenia jednak wiem, że to, co brzmi banalnie, przychodzi nam z największym trudem. Sama zmagałam się z tym przez wiele lat. Teraz uczę się tego na nowo. O czym mówię? O miłości do samego siebie, która jest najczystszą i najprawdziwszą miłością. Nie należy jej mylić z narcyzmem, gdyż miłość, o której tu piszę, otwiera drzwi do dalszych zmian.

Odkąd pamiętam, moje życie było nieustannym porównywaniem siebie: do wysokiej i szczupłej modelki, popularnej aktorki, utalentowanej piosenkarki. Liczyłam, że kiedyś poznam kogoś, kto pokocha mnie w całej okazałości, a wtedy ja zaakceptuję siebie. O tym, że moje podejście było oderwane od racjonalności, nie muszę chyba mówić. Weszłam w relację, która polegała na nieustannym domaganiu się uznania, pochwał i szacunku od drugiej osoby. Uważając, że nie jestem wystarczająco ,,dobra”, stawałam na głowie i dawałam z siebie więcej niż byłam w stanie, by być jeszcze lepsza, zasługiwać na miłość i czuć się wartościowa.

Musiało minąć wiele lat, musiałam otrzeć się o zaburzenia odżywiania i depresję, musiałam spotkać na swojej drodze różne osoby, by znaleźć się tu, gdzie jestem teraz: w kulminacyjnym punkcie swojego życia, w którym zaczynam rozumieć pewne zależności, zjawiska i schematy. A co więcej – zadając sobie podstawowe pytanie: dlaczego wymagałam od kogoś, by mnie pokochał, sama siebie nie obdarzając tym uczuciem? Zapamiętaj prostą zasadę: otoczenie będzie miało do ciebie taki stosunek, jaki ty masz względem siebie.

Jesteś po prostu sobą.
Nigdy nie było nikogo takiego jak ty
i nikt nigdy taki nie będzie.
A i ty nie potrzebujesz
być jak ktoś inny.

Zewsząd słyszysz, że jesteś wyjątkowy i powinieneś zaakceptować siebie takiego, jakim jesteś. W telewizji, gazetach i internecie hasła te zwykle rozpowszechniane są przez osoby, które dobrze prezentują się w blaskach reflektorów i obiektywach kamer. Skąd wiesz, że nie kłamią? 

Jeśli kobieta z widocznym liftingiem twarzy mówi Ci, że musisz pokochać siebie, to chyba coś tu nie gra. Finalnie działania te przynoszą efekt odwrotny do zamierzonego. Zaczynasz wierzyć w swoją przeciętność, zamykasz się w domu i stajesz się częścią szarego społeczeństwa, czekającego na cud. Znasz to?


Nie ma ludzi w pełni zadowolonych ze swojego wyglądu. Dziewczyna w lokach będzie marzyła o prostych włosach i odwrotnie. Ktoś wysoki chciałby być ciut niższy, a ktoś chudszy - odrobinę przytyć. Tak bardzo skupiasz się na szukaniu, tego, co mógłbyś w sobie ulepszyć, że Twoje życie zmienia się w zazdrość i niezdrową rywalizację. Sztuka kochania siebie to nic innego jak uświadomienie sobie, że masz wady i słabości oraz zaakceptowanie tego faktu. Nie zmieniaj się dla innych. Nie dopasowuj się do reszty, bo właśnie wtedy zatracasz swoją niepowtarzalność i unikatowość.

Bóg stwarza oryginały 
nie zaś – kopie.

Zamiast spoglądać w lustro i narzekać na własne - często wrodzone - ograniczenia, skup się na rozwijaniu swojego charakteru i tego, w czym jesteś dobry. Ja nie lubię swojego nosa. Jest dla mnie za duży. Ten nos jednak nie przeszkadza mi w byciu życzliwym i pomocnym człowiekiem. Ludzie zapamiętają cię za to, jaki jesteś wobec nich i świata, a nie za to, jak wyglądasz. Pamiętaj, że z pięknym charakterem ci do twarzy. 

Zdrowa i szczera miłość do samego siebie, o której mowa w tym wpisie, to pierwszy krok do tego, by nauczyć się prawdziwie kochać innych ludzi. Bez zazdrości i obłudy. Jeśli opanujesz sztukę kochania samego siebie, będziesz potrafił emanować nią i przelewać to uczucie na otoczenie. Wtedy dopiero dostrzeżesz, jak pod jej wpływem zmienia się twoje życie oraz wprowadzisz ład i harmonię do swojego umysłu.   

cytaty: Osho, Emocje. Wolni od złości, zazdrości i strachu

78 komentarzy:

  1. oj tak, dopiero jak człowiek w pełni zaakceptuje siebie i pokocha, to wtedy może kochać kogoś ;) Trzeba mądrze pielęgnować tę własną miłość ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W obecnym świecie niezmiernie trudno o miłość do samego siebie, ponieważ zewsząd słyszymy, że gdy kochamy siebie, to jesteśmy egoistami. Docenia się tylko to, gdy się poświęcamy dla innych i patrzymy na to, by im było ,,dobrze'' często kosztem własnego dobra.

      Usuń
  2. Jest jeszcze jedna taka kwestia - na początek - że każdy z nas musi być trochę egoistą i dać sobie możliwość pracy nad sobą i skupienia się na sobie, swoich potrzebach i tej miłości, choćby wokół nieprzychylnie na to patrzyli. Żyjemy w takim dziwnym społeczeństwie, które wymaga od nas często poświęcenia uwagi innym i niechęć do stawania dla nich na głowie jest odbierana jako zadufanie, a tu przecież nie o to chodzi. Odkładamy często swoje własne potrzeby i samego siebie na drugi plan, bo koleżanka akurat piętnasty raz w tygodniu pokłóciła się z facetem i przecież potrzebujemy pomocy... Aż trafiamy w martwy punkt, w którym nie można pokochać kogoś, kogo tak naprawdę się nie zna, kto nie stanowi jednostki, a jedynie zbitkę ludzkich oczekiwań względem jego osoby. Znalezienie w sobie miłości do siebie to bardzo długi proces, wymagający ogromnych pokładów czasu i koncentracji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stajemy na głowie, by innym było dobrze często kosztem własnego zdrowia, własnego dobra a czasem nawet wbrew sobie samym. Z czego to wynika? Może ze strachu, że gdy będziemy myśleć o sobie, zostaniemy pozostawieni sami sobie, bo wszyscy się od nas odwrócą? A jako istoty społeczne jesteśmy nastawieni na to, by żyć z innymi ludźmi. Nie lubimy samotności. A często myślenie o sobie choćby w takich podstawowych kwestiach sprowadza się do tego, że bliscy uznają nas za egoistów i po prostu nas opuszczają. Gdyby jednak sami zrozumieli, że trzeba być odpowiedzialnym za siebie i własne szczęście, wtedy ta przyjaciółka, o której wspomniałaś, nie zajmowałaby Twojego cennego czasu swoimi problemami, ale sama starała się je rozwiązać.

      Usuń
    2. Tylko tu przecież wcale nie chodzi o to, żeby tym ludziom nie poświęcać czasu, ale żeby... jakby to ująć, nie dać się pożreć tym, którzy od nas nie odbiorą telefonu w nocy. Może to brzmi egoistycznie, że patrzymy na ludzi z perspektywy tej wzajemności, ale prawda jest taka, że nie da się starać za dwoje i coś, w co jedna strona wkłada wysiłek, a co do czego druga ma jedynie oczekiwania, i tak jest skazane na klęskę. Ktoś mądry mówił niedawno, że każda relacja składa się ze 100%. Jeśli jedna strona daje z siebie 99 - drugiej zostaje tylko 1, stąd się biorą nieporozumienia i niespełnione oczekiwania wzajemności.
      A egoistą - taki zdrowym - musi być każdy, dla własnego komfortu psychicznego. Jako istoty stadne nie będziemy w stanie żyć w samotności, ale życie to kwestia wyboru co, kto i kiedy jest ważne. I w całej tej wieży priorytetów siebie nie można stawiać na końcu. Choćby ze względu na to, o czym wspomniałaś w poście - prawdziwe relacje rodzą się w świadomości tego, kim sami jesteśmy.

      Usuń
    3. ,,Nie dać się pożreć tym, którzy od nas nie odbiorą telefonu w nocy'' bardzo dobrze napisane. Są ludzie, którzy tylko na nas żerują, bo czerpią z tego korzyści: poświęcamy im uwagę, rozwiązujemy ich problemy, bo przecież ,,hej, znamy się, powinnaś/powinieneś mi pomóc, skoro jesteś moim przyjacielem''. I tu wchodzi kwestia asertywności i postawienia się, że przecież mam swoje problemy, mam swoje życie, które muszę ogarnąć. A to przecież wcale nie oznacza, że zaniedbujemy przyjaźń. I choćby się paliło - nasze dobro i nasz komfort psychiczny, dla nas osobiście, powinny stanowić pierwszeństwo.

      Usuń
    4. Ja mam w życiu dwie takie relacje, niezależne od siebie, które trwają znacznie dłużej niż niejeden jest w stanie sobie wyobrazić i na które ludzie zazwyczaj reagują zdziwionym "naprawdę?", kiedy mówię, że znamy się całe życie lub że razem wchodziłyśmy w dorosłość. Przez te wszystkie lata nie raz płakałyśmy - ze smutku czy radości - nie raz krzyczałyśmy, wypominałyśmy sobie wszystkie nieobecności i tematy, których nie poruszałyśmy z powodów, z których ja nie potrafiłam zrozumieć, a które po latach wydają mi się oczywiste. Przeszłyśmy ze sobą przez najważniejsze okresy w swoim życiu, byłyśmy przy najważniejszych jego momentach, jednych z... I to brzmi pięknie, ale oczywiście, że jest trudne. Poza tymi relacjami to jesteśmy jeszcze dorosłymi ludźmi, mamy swoje życia, na pozór bardzo różne i od siebie odległe. Ktoś założył rodzinę, ktoś inny poświęcił się pracy. Oczywiście, że zamiast siebie nawzajem, wybieramy czasem siebie same. I wydaje mi się, że właśnie dlatego te relacje trwają tak długo, że dają nam poczucie niezależności w tym poczuciu bezpieczeństwa, że ta druga po prostu "jest". To się między kobietami zdarza ponoć bardzo rzadko. Myślę, że niezależnie od tego ile jest tych trudnych momentów i telefonów, których niekiedy po prostu nie możemy odebrać (a przecież w danym momencie możemy też po prostu nie chcieć tego zrobić) to trzeba mieć tę świadomość, że nie jest się centrum czyjegoś wszechświata niezależnie od tego, jak wiele ten ktoś dla nas znaczy i ile - naszym zdaniem - my znaczymy dla niego. Jeśli nam zależy to każde przemilczenie i nieobecność po prostu nadrabiamy, nie obrażając się za to, że kogoś nie było. Choćby nie było go rok, co i mnie się w tych relacjach zdarzyło, a czasem słyszę "no niemożliwe!". Ale dlaczego niemożliwe? To nie cisza rozdziela tylko brak chęci do budowania relacji, niezależnie od jej rodzaju.

      Usuń
    5. Mieć takie osoby obok siebie to prawdziwy skarb. Nie raz mówię, że nikt nie jest przeznaczony do tego, by żyć samotnie. Tacy jesteśmy. A najważniejsze jest to, że mimo posiadania obok siebie bliskich przyjaciół, umiemy żyć własnym życiem, kreować swoją rzeczywistość, której częścią są i będą te osoby, ponieważ odgrywają dużą rolę. Nie uzależniasz się, ale z drugiej strony potrzebujesz tych relacji. To jest szczere i prawdziwe. Nienachalne i realne. Życzę Ci, by te relacje dalej się rozwijały i trwały:)

      Usuń
  3. Żyjemy w świecie, który dyktuje nam konkretne postawy ukazując je w świetle wyidealizowanym. Ludzie coraz częściej stają się ofiarami manipulacji. To przykre.
    Bardzo dobry wpis. Pozdrawiam ciepło! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Manipulacja jest wszechobecna. Ona ma nam pokazać, że jesteśmy przeciętni, że potrzebujemy zmian, że musimy pójść do fryzjera, kupić nowe ubranie. I uwaga, po takim monologu uruchamiają się reklamy. Gdy się na to sporzy z bliska, można zauważyć działający schemat, który dyktuje nam, jak mamy żyć, co mamy robić, obiecując przy tym niekończące się szczęście.

      Usuń
  4. Myślę, że zaakceptowanie i pokochanie samego siebie jest kluczem do szczęścia i sukcesu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłość do samego siebie to uczucie, które pozwala nam dbać o siebie, swoje zdrowie psychiczne, fizyczne. To postawa godności i szacunku wobec siebie, swojego ciała i umysłu.

      Usuń
  5. wygląd fizyczny ma duże znaczenie społeczne.... mam czasem wrażenie że otyłość nie jest takim problemem dla posiadacza kilogramów nadprogramowych co dla otoczenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tu wchodzi kwestia otoczenia i kolejnego problemu - co powiedzą inni. Podstawą i gwarantem osiągnięcia prawdziwej życiowej wolności jest podejmowanie działań w zgodzie z samym sobą, a nie zgodzie z tym, co społecznie akceptowalne. Większość naszych decyzji uwarunkowane jest umiejętnością odróżniania dobra od zła. Nie zabijemy drugiego człowieka nie dlatego, że społeczeństwo tego nie akceptuje, ale dlatego, że wiemy, że to jest złe. Co do nadprogramowych kilogramów - każdy pracuje na własne zdrowie/nie-zdrowie , własne szczęście/nieszczęście. Skoro danej osobie nie przeszkadzają nadprogramowe kilogramy, dlaczego my, którzy mamy mnóstwo własnych zmartwień, mamy się nimi przejmować? To ta osoba będzie kiedyś zmagać się z problemami z kondycją, problemami o podłożu hormonalnym, może będzie sama do końca życia, a może zabije ją własna otyłość. Często tacy ludzie to przestroga dla nas.

      Pisząc tekst o pokochaniu siebie chciałam przede wszystkim ukazać aspekt miłości do samego siebie, która pozwoli nam otworzyć się na miłość do drugiego człowieka. O takiej miłości, o jakiej rzadko się mówi/pisze. O miłości, która ma wychodzić poza własne ograniczenia (które rozumiem, jako geny i to, że ktoś wygląda tak, a nie inaczej, bo odziedziczył pewne cechy po rodzicach). Jeśli ktoś kocha siebie, nie dopuści do tego, by być krzywdzonym, a tym samym nie będzie krzywdził siebie, wchodząc w relację, w której będzie chciał się czuć akceptowany. Dopóki nie zaakceptujesz siebie, nie możesz liczyć, że ktoś inny zaakceptuje ciebie.

      Usuń
  6. Trzeba akceptować siebie. Nauczyłam się tego kilka lat tamu i od tamtej pory odeszło ode mnie wiele problemów. Sama nie zdawałam sobie sprawy z tego, że aż tyle tych problemów wynikało z tego, że nie mogłam siebie zaakceptować. Warto pokochać siebie takim jakim się jest :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akceptacja siebie to złożenie sobie osobiście przysięgi, że się będzie siebie kochało. Osobiście uważam, że nie ma nic piękniejszego niż szczera miłość względem samego siebie. Bo co za nią idzie? Poczucie własnej godności, szacunek do siebie, motywacja do osiągania celów. Jeśli siebie kochasz - możesz wszystko.

      Usuń
    2. I z tym podpiszę się obiema rękoma! Niby nic takiego ważnego, ale jak wiele zmienia, gdy już naprawdę i w pełni siebie zaakceptujemy. Nie mówię o tym takim udawanym akceptowaniu siebie, bo wiele osób też oszukuje samych siebie.

      Usuń
    3. Niektórzy mówią, że siebie akceptują, ale to złudne uczucie, za którym kryją się te prawdziwe. Udajemy, że siebie akceptujemy, bo to daje nam psychiczny komfort. Czujemy się trochę lepiej, ale to nie to samo uczucie, które towarzyszy całkowicie szczerej i nieudawanej miłości.

      Usuń
    4. Dlatego nie zawsze ufam ludziom, gdy mówią, że siebie akceptują czy coś takiego a innego dnia wypalają teksty w stylu "o boże, ale ja strasznie wyglądam". Sami siebie oszukują.

      Usuń
    5. Oszukiwanie samych siebie to najgorsze zabójstwo, jakiego można na sobie dokonać.

      Usuń
  7. Bardzo mądre słowa! Na szczęście nie wszyscy jeszcze powariowali na tym świecie, czego między innymi Ty jesteś przykładem! Pozdrawiam :) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, miło mi, że tak o mnie myślisz. To trochę zbyt wyidealizowane - póki co uczę się kochać siebie.

      Usuń
  8. fajne napisane:) oby wszyscy byli takiego samego zdania:) obserwuję z miłą chęcią i zapraszam serdecznie do siebie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znajdą się i ci, którzy nie poprą mojego zdania. Szanuję opinię każdego:)

      Usuń
    2. myślę że ten kto mądry poprze:)

      Usuń
    3. Mądrość to pojęcie względne. Mam jednak nadzieję, że ten wpis dotrze chociaż do części. Chciałabym uczyć miłości do samego siebie.

      Usuń
    4. piękne powiedziane:) a raczej napisane;p

      Usuń
    5. Dziękuję. Bardzo to doceniam :)

      Usuń
  9. Wracając do Twojego początkowego nastawienia, uważam, że mimo wszystko jeżeli najpierw poczujemy, że ktoś nas kocha to łatwiej jest wówczas poczuć się pewniejszy siebie i również pokochać siebie. Wszystko zależy od tego jak nam się życie układa, na jakim jesteśmy etapie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Często bywa tak, że jeśli nie kochasz siebie, a wchodzisz z kimś w związek, ten ktoś naturalnie powie, że jesteś piękna, a Ty zaprzeczysz. I to się będzie ciągnąć. Dopóki nie pokochasz siebie, nigdy nie stwierdzisz, że jesteś piękna i masz piękne wnętrze. Ukochana osoba może bez końca powtarzać, ile dla niej znaczysz - może w końcu to zauważysz, a może nie. W tym drugim przypadku nie dość, że unieszczęśliwiasz siebie, to także tę drugą osobę.

      Usuń
    2. Ja miałam na myśli pozytywniejsze nastawienie, optymistyczną wersję, słysząc od ukochanego mężczyzny, że on nas kocha, to można poczuć się szczęśliwszym, pewniejszym siebie i wówczas łatwo jest pokochać również siebie :)

      Usuń
    3. Dlatego są tak jakby dwie strony. Ale jeśli nie kochasz siebie, jak możesz uwierzyć w to, że pokocha Cię ktoś inny?

      Usuń
  10. Najbardziej śmieszyło mnie zestawienie artykułów na okładce jednego z czasopism: "Pokochaj siebie taką jaka jesteś" + nieco niżej "10 sposobów jak szybko zrzucić zbędne kilogramy". Jeden z absurdów o których pisałaś.
    Każdy z nas miał na pewno w swoim życiu taki moment, w którym dążył do tego wyimaginowanego ideału. Teraz jednak jestem na takim etapie życia, że na prawdę dobrze czuję się ze sobą. Może nie mam idealnie płaskiego brzucha, też swego czasu nie lubiłam swojego nosa, ale teraz mogę śmiało powiedzieć DOBRZE CZUJĘ SIĘ W SWOIM CIELE. Domyślam się, że aby dojść do tego etapu trzeba przejść długą drogę. Ale wierzę, że każdy w końcu jest w stanie siebie zaakceptować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu działa czysty marketing. W przeciwnym razie tego typu brukowce nie sprzedawałyby się. Osobiście nie czytam gazet, nie oglądam telewizji, skupiam się na samorozwoju poza światem, który serwuje mi codzienność. Naprawdę można odkryć same korzyści z tego wypływające. Cieszę się, że też jesteś na tej drodze, na którą ja właśnie weszłam.

      Usuń
    2. Ja Ci powiem, że nawet gdybym chciała się zanurzyć w tych wszystkich płytkich czasopismach itp. to nie mam na to czasu. Na co dzień funkcjonuję bez telewizji i jestem dużo spokojniejsza niż Ci, którzy siedzą na co dzień w tej całej polityce czy fit nagonce.

      Usuń
    3. A ja skończyłam studia dziennikarskie, gdzie przez trzy lata byłam wręcz zmuszana do oglądania telewizji i słuchania wiadomości w radiu. Od tamtego czasu żywię niechęć do wszelkich odbiorników, tego, co jest tam prezentowane. Oderwałam się i czuję się wolna.

      Usuń
    4. To współczuję, ale dałaś radę. ;)
      Jak to mówią - im mniej wiesz, tym lepiej śpisz. :D

      Usuń
    5. A ja chcę wiedzieć więcej i więcej, bo dochodzę do wniosku, że nawet jeśli miałabym nie spać przez pewien okres, to organizm w końcu zrozumie, że jednak sen jest mu niezbędny i przyjmie prawdę, jakakolwiek by ona nie była, jako coś naturalnego.

      Usuń
  11. Piękny blog, bardzo ładnie go prowadzisz, a treści masz bardzo dojrzałe i inteligentne. Dużo w nich życiowych prawd. Piszę ogólnie, bo jestem tu pierwszy raz i poczułam, że warto będzie zajrzeć częściej.

    Ja czasami wypowiadam się w taki sposób, że jeśli ty nie pokochasz siebie, to dlaczego myślisz, że ktoś ciebie pokocha?
    Już Michael Jackson śpiewał, że aby cokolwiek zmienić, trzeba zacząć od tego człowieka w lustrze.
    Kochając siebie, dbając o siebie (głównie wewnętrznie), będziemy nie tylko weselsi (i zaczniemy przyciągać do siebie pozytywnych ludzi), ale i zdrowsi. Jestem za dewizą 'gdy zdrowy duch - zdrowe ciało'.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na samym początku dziękuję za miły i motywujący wstęp.

      To właśnie próbowałam ująć w swoim wpisie. Tylko szczere pokochanie siebie gwarantuje, że będziemy umieli kochać drugą osobę. Jeśli nie kochamy siebie, inni ludzie stanowią dla nas zagrożenie. Patrzymy na nich i zaczynamy im zazdrościć: ich powodzenia, szczęścia, osiągnięć. Gdy kochamy siebie, sami osiągamy niekończące się szczęście.

      Usuń
  12. może i na szaro, ale ja lubię małe rzeczy...
    miłego najmniejszego, zanim popatrzysz w lustro...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiście uważam, że małe jest piękne, a szarość pokazuje, że nie wszystko na tym świecie jest tylko czarne, tylko białe. Patrzenie w lustro to chyba nic złego?

      Usuń
  13. Niestety teraz każdy chce się upodabniać do ideałów naszych czasów. Wszystko jest takie same... i to smutne, że ludzie nie potrafią dostrzec piękna w sobie i tak się modyfikują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Modyfikowane piękno prowadzi do nijakości. Wszyscy żyjemy przeciętnym nonsensem serwowanym nam ze wszystkich stron. Nie lubię braku unikalności, a każde stwierdzenie ,,chciałabym być taka jak ona/on'' traktuję jako wyrzeczenie się samego siebie :)

      Usuń
    2. Jeśli jest to element motywacyjny do tego, żeby np. zacząć uprawiać sport, czy zdrowo się odżywiać - powielanie takich schematów jest jak najbardziej ok, bo to działa dobrze na zdrowie... no, ale jest bardzo cienka granica między tym co jest dobre dla naszego doskonalenia się, a tym, co wymazuje oryginalną osobowość ;)

      Usuń
    3. Tylko będąc sobą jesteśmy oryginalni. Bawienie się w naśladowanie innych pozbawia nas własnej tożsamości, a co za tym idzie - tracimy siebie, swoje wartości. Po co? By się podobać innym? Oczywistym jest, że trzeba się doskonalić, ale nigdy w sposób, by podążać za utartymi wzorcami.

      Usuń
  14. W tym momencie jestem w takim miejscu w swoim życiu, jak opisałaś na początku. Trudno przychodzi mi miłość do siebie samej i wiem, że wymaga ogromu pracy. Podejmuję wysiłek i staram się walczyć ze swoim perfekcjonistycznym charakterem, ale widzę postępy - choć wiadomo, że są lepsze i gorsze chwile :) Bardzo mądry i wartościowy post.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłość do samego siebie jest trudną sztuką i może zająć wieki. Trzeba jednak wiedzieć, że warto. To tak jak z odchudzaniem. Nie od razu zrzucimy dziesięć kilogramów. Zaczniemy od jednego.

      Usuń
    2. A po tym jednym kilogramie pojawia się apetyt na kolejne i... chęć do niezaprzepaszczenia efektu :) Oby tak było i ze mną.

      Usuń
    3. Tylko w doskonaleniu siebie, tak jak w walce z kilogramami, trzeba znać umiar :)

      Usuń
  15. Podobno miłość do siebie przychodzi trochę z wiekiem. Może po prostu jedni uczą się jej szybciej inni wolniej. Mi to idzie bardzo opornie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłość do siebie przychodzi z wiekiem, tak jak na wszystko przyjdzie kiedyś czas. Tak naprawdę nikt nie każe nam się spieszyć, a już tym bardziej jeśli chodzi o odkrywanie samych siebie. To my decydujemy, kiedy i czy w ogóle chcemy zacząć :)

      Usuń
    2. Wiem po własnym przykładzie, że to nie jest takie proste. Może jednym, np. Tobie, przychodzi to łatwiej, a innym, takim jak ja, potrzeba wiele czasu by to zrozumieć. :)

      Usuń
    3. A ja wyznaję zasadę, że lepiej późno niż wcale. Ktoś wyciągnie wnioski szybciej, koś inny wolniej.

      Usuń
  16. Czasami trzeba wiele przejść, żeby zrozumieć pewne mądrości... I tak jest chyba z miłością do siebie i akceptowania siebie takim jakim się jest :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wieloletnie doświadczenie pozwala zrozumieć pewne zależności, rządzące światem. Dopiero wtedy stajemy się w pełni odpowiedzialni za siebie i swoje życie. Nie zrzucamy jej na nikogo.

      Usuń
  17. Z tą miłością własną to trochę tak jest, że wydaje nam się banałem. Mówią, że trzeba pokochać siebie, żeby móc pokochać kogoś i człowiek się zastanawia, dlaczego właśnie tak. A ja przeszłam tę drogę i wiem, że tak po prostu jest. Przez całe życie starałam się zasłużyć na miłość... najpierw ojca, a potem różnych facetów. Aż pewnego dnia powiedziałam sobie dość - i kiedy poczułam się naprawdę dobrze ze sobą, pojawił się ktoś, kto stanowi idealne dopełnienie mnie i mojego życia. I wiem, że w innych okolicznościach z pewnością bym go przegapiła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko, co banalne, w praktyce przychodzi z trudem. Choć dla wielu to oczywiste i stwierdzą ,,wiem, że muszę kochać samego siebie'' to jednak wdrożenie tego zamysłu w życie okazuje się nie lada wyzwaniem. Wszystko za sprawą świata, który serwuje nam przesadnie idealnych ludzi w swoich przesadnie czystych i idealnych domach. Dlatego liczymy, że poznając kogoś, zaakceptujemy i pokochamy siebie. Jesteś dobrym przykładem na to, że gdy pokochamy samych siebie, w naszym życiu pojawia się ład i harmonia.

      Gratuluję i pozdrawiam!

      Usuń
  18. Nie wiem, może to kwestia wieku, ale kiedyś też nie za bardzo w parze było mi ze samą sobą, teraz uwielbiam siebie, akceptuje taką jaką jestem i dobrze mi z tym.
    Ciekawy temat poruszyłaś...
    pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze to dotrzeć w swoim życiu do takiego punktu, które otwiera nam oczy. Wtedy widzimy, że sposób, w jaki kiedyś żyliśmy był tylko obłudą okraszaną tym, co serwuje nam świat: manipulacja, kłamstwo, poniżenie. Gdy już zaczynasz kochać siebie, zauważasz, jak cudowne to jest.

      Usuń
  19. Jak człowiek dobrze czuje się w swojej skórze, to i ładniej wygląda :) chociaż to też przychodzi z wiekiem, żeby zaakceptować się takim, jakim się jest :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko przychodzi z wiekiem. Czasem mam wrażenie, że przechodzę jakieś apogeum w swoim życiu. Na nowo poznaję wiele spraw.

      Usuń
  20. Temat bardzo ciekawy.Wiele osób ma problem, by zaakceptować siebie. Mam takie osoby w swoim otoczeniu. Wmawiają sobie oni, że są brzydcy i przez to na nikogo nie zasługują. Szukają ideałów w celebrytach i u innych ludzi.Trzeba umieć akceptować siebie i pozwolić innym by również nas akceptowali - nie odpychać ich swoimi racjami.

    Pozdrawiam
    zmienicswiat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akceptacja siebie to trudna walka. Często walka z samymi sobą. Ale gdy się ją podejmie, to już kamień milowy. Wygraną ma się w garści :)

      Usuń
  21. Budowanie niezdrowych relacji między sobą samym - dużo młodych osób przez to przechodzi, tylko później zdają sobie sprawę z tego, że jest wielki błąd. Telewizja, prasa czy nawet internet przedstawiają nam idealne sylwetki, a ludzie to "łykają jak pelikany", są większe oczekiwania co do wyglądu, a nie kiedy to jest tylko zasługa Photoshopa. Ważne, to zaakceptować siebie i pokazać, że nie trzeba wyglądać jak dziewczyna z okładki, aby być lubianym i szanowanym ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Wypowiadasz się na ten temat jako grafik komputerowy, więc jestem pewna, że znasz temat od kuchni. Takie osoby powinny mówić ludziom, że to, co widzą na okładkach magazynów, to wielkie kłamstwo.

      Usuń
  22. Bardzo mądry wpis. Żyjmy dla siebie, kochajmy siebie, ale dzielmy się tą miłością z innymi. W dzisiejszych czasach naprawdę ciężko jest się nie porównywać do innym osób. Ludzie przeglądając idealne profile na instagramie myślą siebie, co jest z nimi nie tak, dlaczego nie mają tak pięknych rzeczy jak inni. Porównują się stawiając siebie niżej od innych, popadają w depresję. Dlatego super, że poruszyłaś taki temat. Warto pokochać samego siebie i doceniać wszelkie pozytywy swojego życia, ale też nauczyć się żyć ze swoimi wadami.

    egzemplarz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami odnoszę wrażenie, że portale społecznościowe wcale nie ułatwiają nam życia, ale wręcz przeciwnie. Trafiamy na profile kont sponsorowanych, z dużą ilością obserwatorów i zaczynamy wyciągać wnioski - on jest wysportowany, ona ma piękne włosy. I to się toczy dalej, bo zwykle na jednym koncie nie poprzestajemy. Zastanawiam się, jak wyglądałby świat bez tego.

      Usuń
  23. Pokochanie siebie idzie strasznie trudno, jednak cieszę się, że wychodzi mi to coraz lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również się cieszę. To kamień milowy w walce z samym sobą. Gratuluję :)

      Usuń
  24. akceptacja siebie to klucz do szczęścia <3

    Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru ;)
    ANRU,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym kiedyś w pełni odczuć to szczęście. Wiem, że jestem na dobrej drodze.
      Pozdrawiam

      Usuń
  25. Akceptacja siebie to podstawa w życiu aby mieć szacunek do siebie ale też do ludzi wokół. Tak samo jest z miłością czy innymi emocjami. Jeśli nie akceptujemy/kochamy siebie samych to tak naprawdę wyolbrzymiamy na przyklad wiele rzeczy, które ktoś nam powie. Że jesteśmy egoistami czy coś w tym stylu. A na pewno nie będziemy już mieli takiego dystansu do siebie.. Dobrze, że wielu z nas rozumie to wszystko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszędzie uczą nas, jak szanować innych, jak zwracać się do innych, jak lubić innych. Czemu nikt nie uczy nas, jak polubić siebie, jak mówić do siebie i rozumieć siebie. To kluczowe jeśli chodzi o późniejszą relację i stosunki z innymi ludźmi. A przecież życie byłoby dużo prostsze, gdyby znało się siebie samego i umiało żyć ze sobą w zgodzie.

      Usuń
  26. Zawsze jak naoglądam się instagrama popularnych osób, łapie mnie dołek emocjonalny i myślę sobie 'czemu ja nie jestem taka idealna' po czym przypominam sobie, że to tylko fake i czy 'oni są szczęśliwi?'. Już wolę być przeciętna i nie mieć tego idealnego życia i po prostu kochać samą siebie taką jaką jestem, ma się jedno życie i nie ma czasu na porównywanie do innych. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Często za pięknymi ludźmi z instagrama, kryją się ludzie tacy, jak my. Z problemami, które kryją się pod pięknym uśmiechem. Z trądzikiem, który daje się jednak skutecznie zamaskować. Może nawet nie są szczęśliwi? Nigdy się nie dowiemy. Nie warto więc brać do siebie tego, co się ogląda jedynie na ekranie laptopa, smartfona. Słyszałam kiedyś zdanie, że lepiej być pierwszorzędną wersją siebie niż drugorzędną wersją kogoś innego.

      Usuń
  27. Wielbiciel siebie16 gru 2017, 23:15:00

    Masz poważny problem. Zacznij od siebie dziewczyno,broń Boże nikogo niczego nie ucz☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak wspomniałam w panelu komentowania ,,Moje wpisy na tym blogu to nic innego jak efekt rozważań i rozmyślań na dane tematy''. Nikogo niczego nie uczę, nie przekonuję i nie namawiam a jedynie piszę o tym, co uważam za istotne i staram się przełożyć to na ludzki język. Jeśli ktoś zgadza się z tym, co piszę, oznacza to, że nie jestem odosobniona w swoich poglądach. Jeśli ktoś się nie zgadza - dla mnie stanowi to bodziec do dalszego rozwoju i głębszej dyskusji. Sama w swoich wpisach mówię o tym, że musimy zacząć od siebie samych i dalej będę trzymać się tego podejścia. Myślę nawet, że praca nad samym sobą tak naprawdę nie ma końca, ale wiem, że jestem na dobrej drodze i już z niej nie zbaczam :)

      Usuń

Moje wpisy na tym blogu to nic innego jak efekt rozważań i rozmyślań na dane tematy. Cieszę się, kiedy inni czytelnicy dzielą się ze mną swoimi spostrzeżeniami, uwagami i doświadczeniami oraz gdy mogę z nimi dyskutować zarówno o banalnych jak i poważniejszych kwestiach, dlatego bardzo ucieszy mnie, jeśli zostawisz po sobie ślad :)